MenuMenu główne
Powiat Poznański



W mediach o nas

Poznań może wygrać ze smogiem

logo głos wielkopolski

Głos Wielkopolski, 14 listopada 2016

Był grudzień, a Londyn spowiła gęsta mgła. W tamtym klimacie to nic nadzwyczajnego, ale tym razem było inaczej. Razem z mgłą przyszły także masowe zgony mieszkańców. Wszystko przez smog, który od 5 do 9 grudnia 1952 roku w bardzo dużym stężeniu pojawił się w Londynie. – Pierwsze problemy ze smogiem to w Londynie lata 50., ale dopiero około 20 lat później podjęto konkretne działania, które miały pomóc go zwalczać. Zdarzenie z 1952 roku było bezprecedensowe – ofiary smogu można było liczyć w setkach, jeśli nie tysiącach – tłumaczy dr Bartosz Czernecki z Instytutu Geografii Fizycznej, Zakładu Klimatologii UAM.

Osobami, które zabił wtedy smog, były głównie osoby bardzo młode i te w podeszłym wieku. Często przyczyną ich śmierci były trwałe uszkodzenia płuc. Jednak Londyn w końcu poradził sobie z problemem. – To, co zrobiono w Anglii, było przełamaniem XIX wieku, tragicznego pod względem czystości powietrza i jakości materiałów używanych do palenia w piecach – mówi Jerzy Juszczyński, prezes Polskiego Klubu Ekologicznego w Poznaniu. I wyjaśnia: – Zastosowano metodę kija i marchewki. Wprowadzono i egzekwowano zakazy palenia węgla i drewna, ale w zamian mieszkańcy mogli korzystać z taniego ogrzewania gazowego.

Kwestię czystości powietrza regulowała w Wielkiej Brytanii ustawa o czystym powietrzu. Walka ze smogiem zradykalizowała się w latach 90., kiedy wprowadzono zakaz korzystania z pieców na węgiel. – Większość polityki walki ze smogiem opiera się na świecie na ograniczaniu transportu. Samochody z silnikami bardziej zanieczyszczającymi powietrze nie mają wstępu do centrum miasta, a jeśli pojazd nie spełnia norm, można dostać mandat. Tak jest w miastach np. Wielkiej Brytanii i Niemiec – zauważa Bartosz Czernecki. I zaznacza, że według przeprowadzonych badań, stary samochód z silnikiem diesla emituje nawet sto razy więcej pyłów, niż auto korzystające z najnowszych technologii.

W Niemczech ograniczenie ruchu szkodliwych pojazdów wprowadzono niemal dziesięć lat temu. W 2008 roku na mocy ustawy powstały tzw. strefy ekologiczne. Dziś działają one np. w Berlinie, Dortmundzie czy Frankfurcie. Popularnym na świecie rozwiązaniem są naklejki na szyby, dzięki którym można określić klasę czystości pojazdu. Często dla tych najmniej ekologicznych zakazany jest wjazd w określone miejsca, np. centrum miasta. Zamknięty dla nieekologicznych aut jest Mediolan.

Rozwiązania podobne do niemieckich stosują też Czesi. Jednak prekursorami tego rozwiązania byli Szwedzi. Już w 1996 roku strefę ekologiczną stworzono w Sztokholmie. Do walki o czyste powietrze stanął także Meksyk. W tym roku po raz pierwszy mieszkańcy Mexico City decyzją władz musieli na jeden dzień w tygodniu zostawiać swój samochód w garażu.

Jedne z największych problemów ze smogiem w Europie ma Paryż. W stolicy Francji organizowanych było wiele akcji, które miały pomóc w oczyszczeniu powietrza. Dwa lata temu do miasta jednego dnia mogły wjechać samochody z nieparzystą liczbą na końcu rejestracji, a kolejnego – parzystą. Wprowadzono także darmową komunikację miejską, rozbudowano system wypożyczalni rowerów, a nawet… samochodów elektrycznych. W tym roku w życie weszły bardzo radykalne przepisy – do  Paryża nie można wjechać samochodem zarejestrowanym przed 1997 rokiem i motocyklem starszym niż 16 lat.

– Na świecie, a szczególnie w krajach Zachodu, o wiele tańszy do celów grzewczych jest gaz. W Stanach Zjednoczonych jest to już główny sposób grzania. Rozmawiałem ostatnio ze znajomymi, no co dzień mieszkającymi w Chicago i powiedzieli, że powietrze w tym mieście jest tak czyste, że jeśli zobaczy się dym, to znaczy, że gdzieś się pali – zauważa Jerzy Juszczyński.

Według niego w Poznaniu i całej Polsce sprawdziłyby się podobne rozwiązania. – Dziś na ogrzewanie gazem stać tylko najbogatszych, jest nieporównywalnie droższe od węgla czy drewna. Trzeba to zmienić. Umożliwić grzanie gazem w rozsądnej cenie, dla wszystkich – komentuje Juszczyński. Jeśli nie udałoby się wprowadzić takich zmian, to prezes Polskiego Klubu Ekologicznego widzi kolejne rozwiązanie – propagowanie alternatywnych urządzeń do spalania węgla i drewna. Mowa o nowoczesnych piecach, umożliwiających spalanie od góry do dołu, czy takich na ekogroszek, pelet. – Z tych urządzeń w ogóle się nie dymi. Żeby efektywnie walczyć ze smogiem, trzeba wspomóc nasze społeczeństwo – podsumowuje.

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 14 listopada 2016