MenuMenu główne
Powiat Poznański



Relacje

Swarzędz warty poznania

– Nie urodziłem się w Swarzędzu, ale pokochałem to miejsce i ten region – mówi Antoni Kobza, regionalista, członek redakcji „Zeszytów Swarzędzkich” oraz Towarzystwa Miłośników Ziemi Swarzędzkiej, którego przez kilka lat był prezesem.

Jest Pan autorem lub współautorem wielu książek i artykułów popularyzujących przeszłość Swarzędza i okolic. To tak ciekawy region, że warto o nim pisać i opowiadać?
– Swarzędz, choć nie jest starym miastem, ma bardzo interesującą historię. Miasto lokowano w 1638 roku. Wcześniej nad jeziorem istniała wieś Swarzędz, której właścicielem był Zygmunt Grudziński. To właśnie on wydzielił część terenów, na których powstało miasto. To były jednak dwa odrębne byty. Wieś została przyłączona do miasta dopiero w latach 30-tych XX wieku.

Co wyróżniało Swarzędz na tle innych miast?
– Mieszkali tutaj przede wszystkim rzemieślnicy. Bardzo charakterystyczna była także jego wielokulturowość. Pierwszymi osadnikami zaproszonymi przez Zygmunta Grudzińskiego byli Żydzi, którzy nie mieścili się już w swoim poznańskim getcie. W Swarzędzu także mieli wydzieloną część miasta, ale nikt nie ograniczał ich żadnymi granicami. Zaraz po nich pojawili się ewangelicy, przede wszystkim pochodzenia niemieckiego, którzy uciekali przed wojnami i prześladowaniami. Dopiero trzecią nacją byli Polacy i oni przez długi czas nie byli narodowością wiodącą. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku stanowili połowę mieszkańców miasta.

O tym wszystkim opowiada serial pt. „Swarzędz na szlaku dziejów”, do którego napisał Pan scenariusz. Czego się można z niego jeszcze dowiedzieć?
– Powstaje on na zlecenia władz miasta i gminy z okazji przypadającej obecnie 380. rocznicy powstania miasta. Film, w którym jestem także jednym z lektorów, złożony jest z sześciu odcinków. Jeden z nich jest przekrojowy i opowiada historię od legendarnych początków wsi Swarzędz aż do pierwszej połowy XX wieku. Pozostałe są już bardziej szczegółowe. Pierwszy kończy się w  momencie, w którym nastąpiło lokowanie miasta. Następny opisuje m.in. czasy drugiego rozbioru Polski, kiedy to Swarzędz wraz z całą Wielkopolską przeszedł pod panowanie królestwa Pruskiego. Trzeci opowiada o ówczesnym rzemiośle oraz o tym, jak mieszkańcy walczyli z zaborcami o polską kulturę. Kolejny odcinek przedstawia historię poszczególnych wsi położonych wokół Swarzędz. I wreszcie ostatni opisuje wydarzenia, jakie miały miejsca w okresie międzywojennym.

Antoni Kobza na swarzędzkim rynku prezentuje swoją książkę

Gdzie ten film można obejrzeć?
– Jest on produkowany przez Swarzędzką Telewizję Kablową. Jest także dostępny pod kilkoma innymi adresami, choćby na stronie miasta i gminy, w zakładce dotyczącej rocznicy 380-lecia.

Swój wolny czas poświęca Pan także na pisanie. W miniony wtorek w Bibliotece Publicznej w Swarzędzu promował Pan swoją książkę pt. „Dzieje wsi okolicy Swarzędza. Szkice i materiały do historii powiatu poznańskiego”. O czym w niej można przeczytać?
– Materiały do niej gromadziłem przez sześć lat. Pewnie dlatego ma aż 630 stron. Jest ona podzielona na 30 rozdziałów. Każdy z nich opisuje historię jednej wsi położonej wokół Swarzędza i związanej z tym miastem kulturowo bądź administracyjnie. Jako ciekawostkę powiem, że jedna z nich dotyczy wsi Skorzęcin na trasie z Kobylnicy do Tuczna, która zniknęła z mapy na początku XXI wieku.

Jak to tego doszło?
– Ta wieś umierała powoli. Żyło w niej coraz mniej ludzi, młodzi, nie mając perspektyw, uciekali do miast, aż w końcu, w 2004 roku opuścił ją ostatni mieszkaniec. On zresztą przez kilka lat był jedyną osobą tam zameldowaną. Z tego co wiem, przeniósł się w okolice Pobiedzisk.

Łatwo takie historie odszukać?
– Zbieranie materiałów jest bardzo czasochłonne. Wiąże się też z odwiedzaniem bibliotek i sprawdzaniu wielu, często zapomnianych już publikacji. Z niektórych pozycji wyciągałem choćby po jednym zdaniu. Do tego dochodzą rozmowy z ludźmi, świadkami wydarzeń, które miały miejsce po drugiej wojnie światowej. Nie jest to zatem łatwa praca. Ale też satysfakcja, jak się odkryje coś, o czym nikt wcześniej nie widział lub o czym już dawno zapomniano, jest niesamowita.

Gdzie Pan gromadzi wszystkie zebrane materiały?
– Poświęciłem na to jeden pokój. Mam tam komputer i mnóstwo teczek. Każda z nich to historia jednej wsi.

Sam Pan też tworzy ciekawe historie. Przykładem jest ta o zatopionym złotym tronie w swarzędzkim jeziorze.
– Na historię o tronie Karola Wielkiego, który w 1000 roku przywiózł do Gniezna cesarz Otton III, wpadłem, czytając „Studia lednickie”. Była tam mowa o tym, że ten cenny dar, który znajdował się na Ostrowie Lednickim, w 1038 lub 1039 roku postanowiono ukryć przed najazdem czeskiego księcia Brzetysława. Ja, trochę z przymrużeniem oka, postanowiłem dopisać nieco alternatywną historię do tej legendy i część wydarzeń umieściłem na terenie współczesnej gminy Swarzędz. Ten fragment zatytułowałem „A może było tak…”, a cały artykuł nosił nazwę „Zapomniana legenda” i został opublikowany w 2009 roku w „Zeszytach Swarzędzkich”.

Na koniec zapytam, skąd ta miłość do Swarzędza i okolic?
– Pochodzę ze Śląska Opolskiego, a do Swarzędza wraz z żoną przeprowadziłem się w 1989 roku. Przyjechaliśmy, ponieważ to właśnie tutaj mogliśmy liczyć na własne mieszkanie. Niemal natychmiast zainteresowałem się miastem, regionem i jego historią. Szybko się też w tych okolicach zakochałem, choć nie są one tak malownicze, jak moje rodzinne strony. I tutaj są jednak przepiękne miejsca, takie jak doliny rzeczne Cybiny i Głównej. To jedne z moich ulubionych miejsc, gdzie chętnie spędzam czas.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 7 sierpnia 2018