MenuMenu główne
Powiat Poznański



Relacje

Meldunek z rejsu

Meldunek z rejsu

– Ocean Spokojny przywitał nas piękną, słoneczną pogodą. Idealną na zapoznanie się ze statkiem oraz towarzyszami podróży – opisuje Patrycja Pietrzak. Mieszkanka Kiekrza bierze udział w Rejsie Niepodległości, w jaki wypłynął „Dar Młodzieży”. Największy polski żaglowiec w trakcie swojej niemal rocznej wyprawy opłynie dookoła świat. Pisaliśmy o tym TUTAJ. Oto jej pierwsza relacja z rejsu:

Aż nie mogę uwierzyć jak te dni szybko płyną. Niemal tak szybko, jak nasza piękna fregata sunie po Pacyfiku! Przyszedł wreszcie czas na nadrabianie zaległości, a więc do rzeczy… Wylecieliśmy z Polski półtora tygodnia temu, a ja dopiero teraz znalazłam chwilę, by napisać parę zdań o tym, co działo się do tej pory. W Japonii na Dar Młodzieży wsiadła niewielka grupa laureatów konkursu, która dołączyła do studentów nawigacji gdyńskiego uniwersytetu morskiego odbywających tutaj praktykę.

Mimo, że postój w Osace był jak dotychczas najdłuższym na trasie Rejsu Niepodległości, to przylecieliśmy na tyle późno, że w Japonii mieliśmy tylko kilka godzin wolnych miedzy lotami. Spędziliśmy je w Tokio. Każdy z nas ruszył zaczerpnąć z tego miasta tyle, ile tylko był w stanie przy tak ograniczonym czasie. Ja wykorzystałam go na spotkanie z przyjacielem poznanym w trakcie wymiany studenckiej w niemieckiej Kolonii.

Na statek weszliśmy późnym wieczorem. Większość z nas stąpała po tym pokładzie po raz pierwszy w życiu, zastanawiając się, co przyniosą kolejne tygodnie. Ogromna radość na nadchodzącą przygodę mieszała się z obawą o to, jak zniesiemy te 34 dni przeprawy przez ocean. Dla mnie był to powrót po miesięcznej przerwie na lądzie. Gdy tylko zobaczyłam Dar, od razu serce zaczęło mi szybciej bić. Wiąże się bowiem z tym miejscem wiele wspaniałych wspomnień i ludzi.
Następnego dnia, o poranku, mogliśmy w końcu zobaczyć statek w całej okazałości i to po raz ostatni, na następne pięć tygodni, z perspektywy lądu.

Po oficjalnym pożegnaniu wyruszyliśmy w końcu w drogę! Kurs na San Francisco! Ocean Spokojny przywitał nas piękną, słoneczną pogodą – idealną na zapoznanie się ze statkiem oraz towarzyszami podróży. Nowi załoganci uczą się więc lin, na których przyjdzie im pracować przez kolejne tygodnie, wchodzić na maszty oraz przystosowują się do zupełnie nowego rozkładu doby, szczególnie pełnienia służby zarówno w dzień, jak i w nocy.

Pacyfik okazał się jednak nie taki spokojny. Po kilku dniach taryfy ulgowej poczuliśmy, jak zmienna może być pogada, że żagle potrafią się drzeć a żeglowanie przez ocean to nie przelewki. Przelewki dotknęły nas jednak na mesie studenckiej i załogowej. Zupa przelewała się z prawa na lewo, kubki uciekały ze stołów a na stołku czy krześle ciężko się było utrzymać. Niektórzy obrali nawet strategię jedzenia leżąc, a czasem bardziej stojąc opartym plecami o podłogę. Także chodzimy już po ścianach, i to dosłownie!

Wiatr i fale postanowiły trochę nam odpuścić. Słońce znowu wyszło, robota na pokładzie więc wre, a my w wolnej chwili wypatrujemy wielorybów na rufie. Nie dajemy się jednak zwieść pozorom sprawianym przez sielankowy ocean, pozostajemy czujni i sztormliny nadal tworzą pajęczą sieć na pokładzie, czekającą na załamanie pogody.

Autor: Patrycja Pietrzak

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 29 listopada 2018