MenuMenu główne
Powiat Poznański



Powiatowe legendy

Biała Dama nadal straszy

Podania i legendy to część naszej kultury. W powiecie poznańskim, który ma długą historię oraz urzeka bogactwem przyrody i zabytków, podań i legend nie brakuje. Chcemy je przypominać, by przetrwały. Jedną z takich legend jest ta o Białej Damie z kórnickiego Zamku.

– Biała Dama to Teofila z Działyńskich Szołdrska Potulicka. Nazywamy ją Białą Damą, ponieważ na portrecie przedstawiona została w przepięknej białej sukni. Była niezwykle gospodarną kobietą, troszczącą się nie tylko o zamek, ale także o ludzi zamieszkujących zarządzane przez nią tereny. Dzisiaj większość osób kojarzy ją jako ducha Zamku, który co noc o północy schodzi z obrazu. Ta legenda cały czas pozostaje żywa i wzbudza spore zainteresowanie – opowiada Małgorzata Potocka z kórnickiego Zamku. Ona o Teofili z Działyńskich wie praktycznie wszystko.

– Dlaczego Biała Dama straszy? Są różne wersje tej legendy. Jedna mówi o tym, że jest ona dobrym, opiekuńczym duchem zamku. Według innej przypowieści Biała Dama zazna spokoju dopiero, kiedy odnaleziony zostanie skarb. Jaki skarb? Diabła. Ta historia zaczęła się od tego, że mieszkańcy Kórnika nie mieli cegieł na budowę kominów. Biała Dama też ich nie miała, ale przypomniała sobie, że posiada mniejszy zamek w miejscowości Mościenica, który był jej niepotrzebny. I postanowiła go rozebrać – słuchamy w opowieści.

– Problem w tym, że w tym zamku mieszkał diabeł. Jak wszyscy wiemy, diabły dwa razy w roku opuszczają swoje kryjówki. W Wielki Piątek, kiedy muszą wysłuchać męki pańskiej oraz w Noc Świętojańską, kiedy idą się bawić i robią niekoniecznie dobre rzeczy. I właśnie wtedy ten zamek rozebrano. Kiedy diabeł wrócił jego domu już nie było, podobnie jak i schowanego tam skarbu. O całe zło oskarżył Białą Damę, na którą rzucił klątwę. I tak, dopóki ten skarb nie zostanie odnaleziony, to dusza Białej Damy będzie musiała pokutować – dodaje.

Małgorzata Potocka prezentuje obraz Białej Damy w kórnickim Zamku

– Biała Dama była też posądzana, przede wszystkim przez swojego byłego męża, o liczne romanse, m.in. z pastorem z Bnina, proboszczem z Kórnika, a także z ogrodnikiem. W legendzie o niej pojawia się więc i taki motyw, że każdej nocy w ogrodzie czeka na nią czarny jeździec i to właśnie z nim objeżdża swoje posiadłości. Pytanie tylko kim jest ten jeździec? – pyta Małgorzata Potocka. Biała Dama z pewnością była osobą oryginalną. W swoim otoczeniu miała ciemnoskórego chłopca, hodowała wielbłądy, a w białych sukniach chodziła dlatego, by sprawdzić czy wszystko na zamku jest dokładnie posprzątane.

Biała Dama z obrazu schodzi co noc. – Zeskakuje wtedy na stół, a potem na podłogę. Spostrzegawczy turyści mogą zobaczyć ślady jej obcasów na drewnianej podłodze w zamku. W nocy można też usłyszeć jej rozmowy z czarnym rycerzem. Czasami w jej dawnym pokoju widać też zapalone światło. Sama to widziałam. Po parku nocą nie spaceruję, choć z Białą Damą czuję się zaprzyjaźniona. Po co zresztą wchodzić jej w drogę – śmieje się Małgorzata Potocka.

Teofila z Działyńskich dwukrotnie wychodziła za mąż. Jej pierwszym mężem był Stefan Szołdrski, starosta łęczycki. Z trojga ich dzieci przeżył tylko Feliks, późniejszy założyciel Nowego Tomyśla. Po śmierci męża, Biała Dama związała się z osiem lat młodszym Aleksandrem Potulickim, starostą borzechowskim. – Ponoć to była wielka miłość, ale z czasem ona zaczęła oskarżać go o alkoholizm, zdrady i o okropny charakter, a on mówił o jej zbyt mocnym charakterze i wypominał zdrady – dodaje.

Związek więc nie przetrwał. Być może przyczyną rozwodu było jednak zupełnie coś innego… – Z tego małżeństwa urodziła się dziewczynka o imieniu Karolinka. Biała Dama nie wiadomo dlaczego postanowiła zahartować córkę i zadecydowała, że przez dziewięć lat dziewczynka będzie mieszkać na podzamczu. Niestety, Karolinka tego wieku nie dożyła. Zmarła mając 8 lat na poważne powikłania po przebytych przeziębieniach i zapaleniu płuc. I to również zarzucał jej ówczesny mąż – przypomina Małgorzata Potocka.

Teofila z Działyńskich jest zresztą postacią nieoczywistą. Jako matkę trudno ją chwalić. – Z drugiej strony świetnie zarządzała majątkiem. Bardzo dobrze traktowała i była tolerancyjna dla Żydów i ewangelików, nazywanych wówczas innowiercami. Sprowadzała też Olędrów, zniosła pańszczyznę i pomagała chłopom. Ci ostatni ustawiali się nawet w kolejkach, by zamieszkać na terenach przez nią zarządzanych. A w swoim posiadaniu miała nie tylko Kórnik, ale też Bnin, Radzewo, Radzewice, Czmoń, Czmoniec czy Borówiec – zapewnia.

Teofila z Działyńskich urodziła się w 1714 roku, choć bardziej prawdopodobne jest, że przyszła na świat rok później. Zmarła w 1790 roku. Jak wyglądała? – Mamy w zasadzie tylko jeden jej portret. Ten w białej sukni w kórnickim Zamku – zapewnia Małgorzata Potocka. Spoglądając na ten obraz trudno zaliczyć ją do osób najbardziej urodziwych. – Niektórzy mówią, że była bardzo przystojna. Może rzeczywiście trudno ją nazwać pięknością, ale jednego odmówić jej nie można. Miała przepiękna talię – kończy Małgorzata Potocka.

Notował Tomasz Sikorski

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 17 lutego 2018