MenuMenu główne
Powiat Poznański



Relacje

Mistrzyni ze Swarzędza

mirosława butrym

– Tenis stołowy pozwala mi utrzymywać odpowiednią formę, dzięki niemu też zwiedziłam trochę świata, i to w czasach gdy nie było tak łatwo wyjechać z Polski – mówi mieszkająca w Swarzędzu, 80-letnia Mirosława Butrym, mistrzyni kraju z 1971 roku.

Pod koniec czerwca przyszłego roku, w Sandefjord pod Oslo odbędą się mistrzostwa Europy weteranów w tenisie stołowym. To właśnie tam Mirosława Butrym spróbuje powalczyć o kolejny swój medal. – Nigdy wcześniej nie startowałam w tej imprezie. To będzie mój… debiut. Wystartuję w kategorii 80+, i z tego co wiem, będę jedyną Polką w tej grupie. Wkrótce w Omanie odbędą się także mistrzostwa świata, ale tam już nie polecę, bo to trochę za daleko – mówi Mirosława Butrym, którą starsi kibice tenisa stołowego mogą również kojarzyć pod panieńskim nazwiskiem Lisowska.

– Trenuję raz lub dwa razy w tygodniu w Tulcach. Na miejscu w Swarzędzu nie ma klubu, więc od 2010 roku jestem zmuszona jeździć właśnie tam. Nie narzekam jednak, bo w Tulcach mam odpowiednie warunki do treningu, a także świetnego trenera, Leszka Hyżyka. Jedynym moim zmartwieniem jest to, że treningi czasami kolidują z próbami chóru Vivace Canto. A obie te pasje traktuję równie poważnie i tak samo się do nich przykładam – mówi pani Mirosława, która pochodzi z Łodzi i to właśnie w tym mieście rozpoczęła się jej przygoda z tenisem stołowym.

– To był 1957 rok. Chodziłam wówczas do szkoły świeckiej, w której nauka trwała od pierwszej do jedenastej klasy. To właśnie w tej szkole na korytarzu stały dwa stoły do ping ponga, z których najczęściej korzystali nieco starsi uczniowie. I ja ich popatrywałam. Takim punktem zwrotnym był przyjazd mistrzów Czech w tenisie stołowym, których dyrektor naszej placówki zaprosił na pokazowe zajęcia. To właśnie wtedy stwierdziłam, że warto spróbować swoich sił w tym sporcie – wspomina późniejsza medalistka mistrzostw Polski.

mirosława butrym

– Mniej więcej w tym samym czasie w naszej szkole treningi rozpoczął AZS Łódź i to do tego klubu dołączyłam. I tak to się zaczęło… Nieco później, będąc już na pierwszym roku studiów, w 1960 roku zostałam mistrzynią kraju juniorek. Pamiętam dokładnie te zawody, bo odbywały się w świetlicy Zakładów Cegielskiego w Poznaniu – wspomina. Później przyszły kolejne medale i sukcesy. Ten najważniejszy, na krajowym podwórku, Mirosława Butrym odniosła w 1971 roku w Warszawie, zdobywając mistrzostwo Polski w grze pojedynczej.

– W sumie w krajowej rywalizacji zdobyłam 16 medali w singlu oraz deblu – wspomina była zawodniczka AZS Łódź. – Startowałam również w mistrzostwach świata i Europy. W tych pierwszych, w 1967 roku wygrałam turniej pocieszenia dla graczy, którzy we wcześniejszych eliminacjach ponieśli jedną porażkę. To było bardzo prestiżowe zwycięstwo, bo w drodze do zwycięstwa ograłam wiele znakomitych rywalek – dodaje Mirosława Butrym, która po mistrzostwach w 1971 roku skupiła się na pracy z młodzieżą. 

Kilka lat później, na początku lat 80-tych ubiegłego wieku, w Polsce wybuchła moda na tenis stołowy. A wszystko to za sprawą sukcesów odnoszonych przez Andrzeja Grubbę i Leszka Kucharskiego. – Ten pierwszy, kiedy ja kończyłam karierę był dopiero juniorem – opowiada była mistrzyni. – Tenis stołowy przez te wszystkie lata mocno poszedł do przodu. Jest zdecydowanie szybszy, inna jest punktacja, zmienił się nawet rozmiar piłeczek, o nowoczesnych wykładzinach na rakietki nawet nie wspominając – mówi.

– Cały czas jednak śledzę to, co się dzieje w tym sporcie. Wiem, że mamy w Luboniu bardzo mocny klub. I bardzo się cieszę, że młodzież nadal chce grać i trenować – dodaje Mirosława Butrym, która w 2008 przeprowadziła się z Łodzi do Swarzędza. – Można powiedzieć, że przyjechałam za wnukami i za synem, który wcześniej skończył w Poznaniu studia, a potem zamieszkał właśnie w Swarzędzu. Przez te wszystkie lata mocno związałam się z tym miastem, czuję się tutaj bardzo dobrze. To mój dom – dodaje.

– Co dał mi tenis stołowy? Dzięki niemu zwiedziłam trochę świata, i to w czasach, kiedy wcale nie było tak łatwo wyjechać z kraju. Nikt przecież nie miał w domu paszportu. Ja „machając paletką” i startując w mistrzostwach świata czy Europy zobaczyłam m.in. Malmoe, Lublanę, Lyon, Londyn czy wspomniany Sztokholm. Jest i druga strona tego medalu, bo za sprawą częstych wyjazdów i urlopów, teraz mam niską emeryturę. Dzięki temu jednak, że nadal gram, cały czas pozostaję w ruchu oraz utrzymuję niezłą kondycję – podsumowuje Mirosława Butrym.  

Zdjęcia: archiwum prywatne Mirosławy Butrym

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 1 grudnia 2022