MenuMenu główne
Powiat Poznański
Czujka tlenku węglaLogo opłaty urzędowe onlineLogo opłat urzędowych online



Relacje

Gotowy scenariusz na film

Krzysztof Arciszewski – staloryt Antoniego Oleszczyńskiego, 1832

W powiecie poznańskim urodzili się lub działali ludzie wybitni, którzy na stałe zapisali się w historii naszego kraju i regionu. To właśnie im poświęcony jest cykl pt. “Słynni mieszkańcy powiatu”. Tym razem przypominamy Krzysztofa Arciszewskiego, który urodził się w Rogalinie…

Życiorys Krzysztofa Arciszewskiego to gotowy scenariusz na rewelacyjny film przygodowy, a właściwie to na kilkuodcinkowy, wysokobudżetowy serial w gwiazdorskiej obsadzie. Poeta i pisarz, generał artylerii króla Władysława IV, admirał floty holenderskiej, banita, konkwistador, etnograf, a nawet nurek… Swego czasu na jego temat powstawały książki i filmy dokumentalne, choć trudno nie odnieść wrażenia, że obecnie jego postać została nieco zapomniana. Warto więc przypomnieć kim był i czego dokonał…

Krzysztof Arciszewski urodził się 9 grudnia 1592 roku w Rogalinie, w szlacheckiej rodzinie herbu Prawdzic. Był synem Eliasza, teologa i pastora ariańskiego. Nauki pobierał w Śmiglu, a później Frankfurcie nad Odrą. Wkrótce też trafił pod skrzydła hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Radziwiłła, z którym brał udział w wyprawie inflanckiej. Szybko jednak ściągnął na siebie kłopoty. – Za zabójstwo dokonane wraz z bratem na Kacprze Jaruzelu Brzeźnickim, palestrancie, którego rzekome machinacje doprowadziły rodzinę Arciszewskich do ruiny, został skazany na infamię oraz banicję i wygnany z kraju – można przeczytać na Wikipedii.

Będąc banitą Krzysztof Arciszewski wyjechał do Hagi i to właśnie tam rozpoczęły się jego nieprawdopodobne przygody. Zaczęło się od tego, że za namową i przy wsparciu wspomnianego już hetmana podjął studia w dziedzinie inżynierii wojskowej i artylerii, no a stamtąd to już krótka droga na pola bitew. Nasz bohater uczestniczył zatem w wojnie trzydziestoletniej, i to żeby było ciekawiej po obu stronach konfliktu. Wziął udział choćby w słynnej odsieczy Bredy. Później koleje losy rzuciły go do Francji, gdzie pod sztandarami świetnie opisanego przez Aleksandra Dumasa, kardynała Richelieu, zdobywał protestancką twierdzę La Rochelle.

Warto jednak wrócić do jego holenderskich przygód, bo to właśnie tam w pobliżu miejscowości Scheveningen, będącej dzisiaj dzielnicą Hagi, miał nurkować w morzu. Nie wiadomo, jakiego sprzętu używał, ale jak podaje internetowa encyklopedia „Krzysztof Arciszewski prawdopodobnie jako pierwszy człowiek w historii nurkował przez kilka godzin w morzu”. Jak podają niektóre źródła ta przygoda miała ponoć swój niezbyt ciekawy finał, ponieważ szlachcic z Rogalina został zaatakowany przez ostrosza, co spowodowało jego długą chorobę.

Krzysztof Arciszewski – staloryt Antoniego Oleszczyńskiego, 1832Krzysztof Arciszewski – staloryt Antoniego Oleszczyńskiego z 1832 roku (źródło Wikipedia)

Krzysztof Arciszewski nie był jednak osobą, która długo liże rany i szybko wrócił na bojowy szlak. Po powrocie z Francji postanowił zaciągnął się do służby holenderskiej w Kompanii Zachodnioindyjskiej. I tak,13 lutego 1630 roku, jako pierwszy Polak w historii postawił swoją stopę w Brazylii, a konkretnie w Pernambuco. Na miejscu nasz bohater uczestniczył w wielu bitwach przeciwko Hiszpanom i Portugalczykom i przez moment pełnił nawet funkcję wodza naczelnego sił holenderskich w Brazylii. Szybko też z kapitana awansował na generała, choć ostatecznie z różnych powodów podał się do dymisji.

Urodzony w Rogalinie wojak i podróżnik miał przy tym artystyczną duszą i ciągnęło go do pióra. Już wcześniej pisał wiersze, dłuższe formy literackie, a także liczne listy. Nie inaczej było, kiedy zjawił się w Ameryce Południowej. Tam również cały czas „spisywał swoje obserwacje dotyczące plemion indiańskich, z którymi walczył ramię w ramię lub zetknął się na swej drodze” – o czym można przeczytać w jego internetowej biografii. Jego spostrzeżenia wkrótce ujrzały zresztą światło dzienne w publikacji holenderskiego naukowca Gerarda Vossa, prywatnie znajomego polskiego szlachcica.

W 1646 roku Krzysztof Arciszewski postanowił wrócić do Polski. – Zapomniano już o ciążącej na nim banicji i król Władysław IV wezwał go do kraju, mianując „starszym nad armatą”, czyli dowódcą artylerii. Zajął się fortyfikowaniem nowych twierdz i odbudową starych, budową arsenałów i zaopatrzeniem w amunicję. Brał udział w walkach z kozakami Chmielnickiego, walcząc pod Zbarażem i Zborowem oraz broniąc Lwowa. Wskutek zatargu z kanclerzem wielkim koronnym, Jerzym Ossolińskim, złożył w 1650 roku swój urząd i osiadł we wsi Buszkowy niedaleko Gdańska, gdzie zmarł w kwietniu 1656 roku – można przeczytać w Kurierze Historycznym.

Zgodnie z życzeniem Krzysztof Arciszewski pochowany został w zborze ariańskim w Lesznie. Wkrótce jednak jego grób, tak jak i zresztą cały kościół spłonął. Zostały po nim tylko wiersze, listy i różnego rodzaju publikacje. O licznych przygodach i losach Krzysztofa Arciszewskiego napisano kilka książek. Było to jednak bardzo dawno temu i dzisiaj są one trudno dostępne. Obecnie wspominamy o nim rzadko albo wcale. W Pałacu w Rogalinie poświęcona mu została tablica pamiątkowa. Do pałacu prowadzi też ulica jego imienia. Mało kto jednak wie, kim Krzysztof Arciszewski był i czego dokonał. A dokonał rzeczy niezwykłych. W naszej historii tak znanych w Europie, charyzmatycznych i nietuzinkowych postaci zbyt wielu nie było.

Zebrał i spisał Tomasz Sikorski

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 6 maja 2021