MenuMenu główne
Powiat Poznański



Relacje

Zabiegana Patrycja

Sportowy świat biegowy z uwagą przygląda się poczynaniom i zwycięstwom Patrycji Talar z Pobiedzisk. Fani, przyjaciele i kibice cieszą się z wyśmienitej sportowej formy Patrycji i jej triumfów. Dlaczego biega, o czym marzy czy też jak wygląda jej zwyczajny dzień – to wszystko w rozmowie Marcina Wojcieszaka z Patrycją Talar, która ukazała się w ostatnim numerze Biuletynu Pobiedziskiego.

Czy bieganie, sport to Twój sposób na życie?
Zdecydowanie tak! Bieganie w bardzo znaczący sposób wpływa na wszystkie płaszczyzny mojego życia. Wiele rzeczy muszę jemu podporządkować, czasem z czegoś zrezygnować. Każde wydarzenie, sytuacja powinna zgrywać się z moim planem treningowym. Nie jest łatwo to wszystko poukładać tak, aby osiągnąć życiową równowagę i jednocześnie sukces. Bo przecież bieganie, mimo ogromnej roli jaką odgrywa w moim życiu, ciągle jest tylko jednym z wielu codziennych zajęć.

Dlaczego akurat bieganie? Twój wybór czy może tradycja rodzinna?
Od dziecka miałam predyspozycje do sportów wytrzymałościowych. Lubiłam wszelką aktywność fizyczną, a wizja długotrwałego wysiłku czy zmęczenia nie przerażała mnie. W szkole podstawowej uczestniczyłam we wszystkich możliwych zajęciach sportowych. Doskonale pamiętam swój pierwszy udział w zawodach biegowych. Był to bieg św. Floriana w Pobiedziskach w 1994 roku organizowany przez mój późniejszy klub TKKF „Płomień” Pobiedziska. Zawody te… wygrałam :) Od tego momentu bieganie zaczęło wkradać się coraz mocniej w moją codzienność. Były kolejne starty, kolejne sukcesy, poprzeczka szła w górę. Mimo, że na kilka lat przestałam zajmować się sportem, bieganie wciągnęło mnie na nowo i wiem, że zagościło już na stałe.

fot. Tomasz Szwajkowski

Co czujesz gdy trenujesz, startujesz w zawodach, wygrywasz?
Najczęściej trenuję sama i cenię sobie „samotność długodystansowca”. Skupiam się wtedy na sobie i otoczeniu, wsłuchuję w siebie. Często prowadzę wewnętrzny dialog, mogę wiele rzeczy przemyśleć. Inaczej sprawa wygląda podczas wymagających jednostek treningowych. Muszę być wtedy mocno skupiona, ponieważ wychodzę poza strefę komfortu i jeśli nie zmuszę się do maksymalnego wysiłku, nie zrobię kroku naprzód. Zimą bardzo lubię zajęcia ogólnorozwojowe, na które uczęszczam do mojego obecnego klubu – Klubu Biegacza Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Są to ćwiczenia w grupie, gdzie zawsze jest dużo śmiechu i rozmów w wolnych chwilach. Zawody to dla mnie zawsze pewien stres. Na szczęście taki, który bardzo motywuje. W końcu wiem, ile wysiłku i potu zostawiłam na treningach, więc trzeba dobrze sprzedać swoje umiejętności. A gdy jest to zwieńczone dobrym, mocnym biegiem lub zwycięstwem, dochodzi ogromna radość i szczęście. Czuję, że włożony trud zaowocował i jest czas na nagrodę. Zawody to także przyjemność z przemiłych spotkań ze znajomymi po biegu, do wymiany poglądów i doświadczeń, zawierania nowych znajomości i przyjaźni.

Jakie są Twoje największe osiągnięcia sportowe?
Do tej pory największymi osiągnięciami są medale Akademickich Mistrzostw Polski z przełajów i bieżni oraz wiele wygranych biegów ulicznych w kraju i za granicą. Do najważniejszych zaliczam półmaraton „Słowaka” w Grodzisku Wlkp., „Lechitów” w Gnieźnie, „Szpot Swarzędz” oraz oczywiście bliski mojemu sercu, pobiedziski Bieg Jagiełły. Mam nadzieję, że do tych osiągnięć będą dołączać kolejne.

Co jeszcze chciałabyś osiągnąć?
Moim biegowym marzeniem jest zdobycie medalu Mistrzostw Polski Seniorów. Moje życiówki pozwalają mi wierzyć, że jest to w moim zasięgu, jednak potrzebuję jeszcze trochę czasu, sporo pracy i nakładów finansowych, aby móc rywalizować z najlepszymi zawodowymi biegaczkami w Polsce.

Jak wygląda dzień Patrycja Talar?
Od poniedziałku do piątku wstaję ok. godziny 6:00. Od 8:00 do 16:00 praca zawodowa. Po powrocie do domu różne obowiązki domowe i dopiero około godz. 19:00 wychodzę na trening. Bardzo często jest to niestety jeszcze później. Trudno jest zrobić mocny trening tak późno. Organizm czas swojej największej aktywności ma za sobą, a ja dopiero zaczynam wymagać od niego ogromnego wysiłku. Sam trening trwa od 1,5 do 3 godzin. Czyli jest już bardzo późno kiedy wracam, i jedyne o czym myślę, to jedzenie i odpoczynek. W weekend za to, o ile nigdzie nie wyjeżdżam, lubię długo pospać. Krótko mówiąc, w tygodniu jestem dosyć „zabiegana”.

Co robisz w wolnych chwilach?
Wolnych chwil jest bardzo mało. W tygodniu prawie wcale, natomiast w weekend, oprócz treningu staram się spędzać go aktywnie, ale już nie sama, tylko z najbliższymi i znajomymi. Opcji jest zawsze sporo, ponieważ moja ciekawość poznawania nowych miejsc, ludzi i rzeczy jest ogromna. Czasem przychodzi też czas, kiedy mam ochotę na więcej spokoju, wtedy dobrym rozwiązaniem jest jakaś fajna książka lub film i lampka wina.

fot. Kamil Grzebyta

O czym marzysz?
Marzeń mam bardzo dużo. Nie tylko sportowych. Są one bardzo zróżnicowane, od chęci poznania nowych miejsc, po czysto osobiste oraz związane z wypracowaniem pewnych umiejętności. Chciałabym jednak, aby pozostały one moją tajemnicą. Mam nadzieję, że krok po kroku będę je spełniać, w końcu w tym aspekcie nigdzie mi się nie śpieszy.

Załóżmy, że jesteś ambasadorką zdrowego trybu życia – co zrobić żeby dzieci, młodzież ….wszystkich przekonać, namówić, by odłożyli piloty od telewizorów, telefony i wyszli z domów i pospacerowali, pobiegali, zaczęli uprawiać jakiś sport?
Myślę, że dla dzieci największe znaczenie ma przykład rodziców, ich postawa. Od najmłodszych lat czerpią od nich wzór zachowań. Kolejną bardzo ważną rzeczą jest postawa szerszego grona, czyli otoczenia, jakiejś małej społeczności oraz to, jaki styl życia kreują media. Kiedy ja zaczynałam biegać, sport ten wydawał się wielu ludziom po prostu śmieszny. Dziś często Ci sami ludzie są zapalonymi biegaczami. Bo sport, a bieganie w szczególności stało się na topie. I super! Atutem biegania jest fakt, że w każdym innym sporcie podstawą jest właśnie bieganie. To również najprostszy sposób na dobre samopoczucie, zrzucenie zbędnych kilogramów, zrobienie czegoś dobrego dla ciała i ducha. Przecież sport daje nam czyste szczęście w postaci endorfin.

Gmina Pobiedziska i jej mieszkańcy są dumni z Ciebie i z tego co do tej pory osiągnęłaś. Czy może chcesz pozdrowić swoich sąsiadów, fanów i kibiców?
Kiedy 6 lat temu zaczęłam trenować „na poważnie”, nie wyobrażałam sobie, że może to mieć tak szeroki rozgłos. Często idąc w Pobiedziskach ktoś mnie zatrzymuje i gratuluje biegu, słyszę że podziwia mnie i kibicuje, że widział mnie w telewizji. Czasem nie wiem, jak dziękować za to wszystko. Ja przecież tylko biegam… w sercu oczywiście ogromna radość, że mogę z innymi ludźmi dzielić się tym szczęściem, że to moje bieganie wzbudza tyle pozytywnych emocji. Czuję jednocześnie zobowiązanie, aby dalej podejmować ten codzienny trud i wkładać w to maksimum zaangażowania i serca. Dziękuję, że jesteście ze mną.

Rozmawiał: Marcin Wojcieszak

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 26 października 2017