Relacje
Mają apetyt na III ligę
Huragan Pobiedziska, Lipno Stęszew i Kotwica Kórnik dominują w tym sezonie w rozgrywkach wielkopolskiej piłkarskiej IV ligi. Drużynom z powiatu poznańskiego jak na razie kroku próbuje dotrzymać tylko Nielba Wągrowiec i Polonia Leszno.
– Warto też jeszcze zwrócić uwagę na Victorię Września, bo to zespół z dużym potencjałem, zarówno piłkarskim, jak i organizacyjnym. Obecnie mają pewną stratę do czołówki, ale to efekt słabszego początku rozgrywek – mówią jednym głosem prezesi klubów z Pobiedzisk i Stęszewa. Na ten moment, w czubie IV-ligowej tabeli panuje zresztą spory ścisk. Przez długi czas liderem, z dość bezpieczną przewagą, pozostawał Huragan Pobiedziska, ale obecnie reszta stawki może się pochwalić podobnym, a w niektórych przypadkach nawet lepszym bilansem punktowym.
Warto też nadmienić, że tabela, w jej górnej części, może się zmieniać po każdej serii spotkań, bo tak się złożyło, że w ostatnich kolejkach rundy jesiennej dojdzie do kilku szlagierowych, bezpośrednich pojedynków IV-ligowych potentatów. Nie można też wykluczyć jeszcze niespodzianek. Być może o takie pokuszą się choćby piłkarze Tarnovii Tarnowo Podgórne, którzy także rywalizują na tym szczeblu rozgrywek. Warto zatem zobaczyć, jakie nastroje, przed decydującymi meczami pierwszej części rywalizacji, panują w trzech czołowych drużynach z powiatu poznańskiego.
Wszystko fajnie zagrało
Największą rewelacją rozgrywek są piłkarze z Pobiedzisk, którzy od początku sezonu kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. – Nikt w klubie nie przypuszczał, że po dziesięciu kolejkach będziemy liderem. I to niepokonanym. Teraz mamy małą zadyszkę, w niektórych meczach odwróciło się od nas też szczęście. Co nie zmienia faktu, że z postawy zespołu jesteśmy bardzo, ale to bardzo zadowoleni, bo przed sezonem zakładaliśmy walkę o miejsca w przedziale 1-9. Teraz bardziej myślimy o tym pierwszym niż dziewiątym– uśmiecha się prezes Grzegorz Krawczyk.
To oczywiście zrozumiałe, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Co stoi za tak znakomitymi wynikami Huraganu? – W ostatnim okresie sporo się u nas zmieniło. Zarówno jeśli chodzi o kadrę szkoleniową, jak i o sam zespół. Został on poważnie odmłodzony, pojawiła się świeża krew i to wszystko bardzo fajnie zagrało pod okiem trenera Damiana Ludwiczaka – dodaje. Dobre wyniki przyciągają też sporą grupę kibiców. – To naturalne, ale my i tak możemy się pochwalić wysoką frekwencją. Kulminacją tego był mecz z Wiarą Lecha, gdy stadion się wypełnił do ostatniego miejsca – przypomina.
Prezes klubu z Pobiedzisk nie chce jednak składać konkretnych deklaracji i mówić, czy Huragan będzie w stanie do samego końca rozgrywek walczyć o pierwsze miejsce w tabeli. – Za długo siedzę w piłce nożnej i wiem, ile pracy kosztuje awans do wyższej ligi. My sami bardzo długo staraliśmy się o promocję do IV ligi, bo ciągle nam czegoś brakowało. Nie chcę więc niczego obiecywać. To zresztą nie jest jeszcze pora, aby mówić o tym, kto wygra ligę. Jest dużo meczów przed nami. Każdy zespół będzie miał swoje wzloty i upadki, sporo się może wydarzyć – uważa Grzegorz Krawczyk.
Mecz Huragan Pobiedziska – Kotwica Kórnik zakończył się bezbramkowym remisem (fot. 2x Huragan Facebook)
Szeroka kadra atutem
Podobnego zdania są w Stęszewie, ale tam nikt nie kryje, że celem zespołu jest walka o miejsce na najwyższym stopniu podium. – To jest nasz cel, ale droga do niego jest jeszcze bardzo długa. Każdy mecz traktujemy jak kolejne wyzwanie, któremu należy sprostać i na koniec zobaczymy co z tego wyniknie. Weryfikacja przyjdzie wiosną. Wtedy też wiele się może jeszcze wydarzyć. Mam tylko nadzieję, że ominą nas kontuzje zawodników, bo te potrafią zniweczyć nawet najpiękniejsze plany – twierdzi Marian Płóciniczak, prezes Lipna.
Trenerem zespołu ze Stęszewa, i to już od dłuższego czasu, jest doskonale znany kibicom futbolu Arkadiusz Kaliszan. – To on nas wprowadził do IV ligi i liczymy, że razem z nim powalczymy o kolejny awans. Latem dokonaliśmy kilku poważnych wzmocnień, zwłaszcza w pomocy i to teraz procentuje. Mamy też szeroką ławkę. Każdy kto wchodzi na boisku daje z siebie wszystko. Nikt nie odstaje. Trzeba przy tym pamiętać, że wszyscy nasi zawodnicy na co dzień pracują. Oczywiście otrzymują z klubu stypendia, ale jakby nie patrzeć to amatorzy, którzy nie utrzymują się z piłki – dodaje.
Lipno jeszcze przed sezonem przez wielu było wskazywane jako ta drużyna, która może powalczyć o awans. – I staramy się z tej roli wywiązać najlepiej jak możemy. Kto może być naszym najgroźniejszym rywalem? Ja twierdzę, że Nielba Wągrowiec, ale o tym przekonamy się za kilka miesięcy. Chciałbym, aby w III lidze były dwa zespoły z powiatu poznańskiego, i ktoś w końcu dołączył do Unii Swarzędz. Obyśmy to byli my. Na ten awans jesteśmy w dużej mierze przygotowani. Pewne rzeczy trzeba byłoby wprawdzie dopracować, ale to wszystko jest do zrobienia – zapewnia prezes Marian Płóciniczak.
Stawiają na stabilność
Od początku sezonu ekipom z Pobiedzisk i Stęszewa po piętach depcze Kotwica Kórnik. – W naszym przypadku już dwa, trzy lata temu założyliśmy sobie długofalowe cele, które staramy się konsekwentnie realizować. A są nimi coraz lepsza postawa drużyny i gra o coraz wyższe cele. Jesteśmy przygotowani na różny rozwój sytuacji, bo w piłce nożnej niczego nie można z góry przewidzieć i założyć. Awans? Gdyby były ku temu sprzyjające okoliczności i byłaby na to szansa to nie mówimy nie – zapewnia Wiktor Giczela, rzecznik prasowy klubu.
Prowadzona przez trenera Tomasza Nawrota Kotwica jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wymieniana była w gronie faworytów IV-ligowych rozgrywek. – Stawiano nas obok takich drużyn jak Nielba Wągrowiec i Lipno Stęszew. Można powiedzieć, że te przewidywania się potwierdziły, bo wszystkie te zespoły są aktualnie w czołówce i nie zawodzą. Do tego doszły jeszcze Huragan Pobiedziska i Polonia Leszno, co jest pewnym zaskoczeniem. Uważam, że to właśnie między tymi ekipami powinna się rozstrzygnąć walka o pierwsze miejsce w tabeli – dodaje.
Zdaniem rzecznika prasowego największym atutem Kotwicy jest stabilizacja w składzie. – W niższych ligach często dochodzi przed sezonem do dużych zmian kadrowych. U nas tak nie było. Zatrzymaliśmy tych piłkarzy, na których nam zależało, a i transfery okazały się trafione – mówi. W Kórniku zapewniają też, że w razie awansu są przygotowani do rywalizacji na wyższym poziomie rozgrywek. – Organizacyjnie i strukturalnie jesteśmy na taki przeskok gotowi. Finansowo też nie powinno być źle, ponieważ mamy zapewnienia od sponsorów, że nas nie zostawią – podsumowuje Wiktor Giczela.