Relacje
Fotografia sztuką obserwacji
– Obecnie wiele osób robi zdjęcia, ale tylko niewiele robi je świadomie – twierdzi Marek Lapis, laureat głównej nagrody za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej przyznawanej przez powiat poznański.
Na swoim koncie ma Pan wiele nagród i wyróżnień. Teraz docenił Pana powiat poznański…
– Tych nagród wcale aż tak dużo nie ma. Ja zresztą nie pracuję dla wyróżnień, tylko z pasji, z wewnętrznej potrzeby tworzenia. Nagrody to tylko taka mała wisienka na torcie, dająca motywację do dalszej pracy.
Czym jest dla Pana aparat fotograficzny?
– Jest niesamowitym medium, dającym możliwość poznawania wielu, bardzo ciekawych osób. Panuje wprawdzie obiegowa opinia, że ludzie na widok aparatu zamykają się w sobie, ale ja twierdzę, że jeśli ktoś jest otwarty i ma empatię, to aparat pozwala nawiązać doskonały kontakt. Aparat to też swego rodzaju wehikuł czasu i miejsca. Jako przykład podam sytuację, kiedy to jednego dnia robiłem zdjęcia na wysypisku śmieci, by dwie godziny później fotografować prezydenta.
Rozmawiając o Pańskiej pracy nie można nie wspomnieć o projekcie „5 Zmysłów”. Na czym on polega?
– Już od pięciu, sześciu lat zajmuję się tworzeniem różnych inicjatyw artystycznych i edukacyjnych z osobami niepełnosprawnymi. Obecnie uczę fotografowania osoby… niewidome.
To możliwe?
– Wychodzę z założenia, że należy robić rzeczy wydające się niemożliwymi, bo tylko wtedy stają się one możliwymi. I tak jest w tym przypadku. Od kilku już lat pracuję też z osobami niesłyszącymi. Jest wśród nich wiele utalentowanych osób. Uknułem zresztą twierdzenie, że wszyscy jesteśmy niepełnosprawni, tylko części z nas tę niepełnosprawność udaje się ukryć. Każdy z nas ma przecież swoje wady i zalety. A fotografia to medium, które pozwala przełamywać wiele barier. I w tym jestem chyba dobry.
Marek Lapis z nagrodą za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej przyznawaną przez powiat poznański. Artyście wręczyli ją starosta poznański Jan Grabkowski oraz radna powiatu poznańskiego Grażyna Głowacka
Jest Pan artystą, który czeka na dane zdjęcie i nigdy nie rozstaje się z aparatem?
– Aparat zawsze mam ze sobą. Żona się śmieje, że nawet do toalety z nim chodzę. Dla mnie fotografia jest sztuką obserwacji. Ten zmysł jest kluczowy. Po to, by sfotografować określoną sytuację w tym jednym, magicznym momencie. Uchwycenie go w tej właśnie chwili. Nie ułamek sekundy wcześniej lub później, bo to już nie będzie to. Dobre zdjęcie, to złożenie kilku planów i znaczeń. Osoby zajmujące się profesjonalnie fotografią mają taką wadę lub zaletę, że cały czas obserwują świat. Często robią to podświadomie. Ja sam siadając w restauracji, robię to w takim miejscu, żebym mógł wszystkich dokładnie obserwować. To jest silniejsze ode mnie.
Obecnie nawet w telefonach mamy aparaty fotograficzne. Zdjęcia przerzuca się do komputera i można ich robić tysiące. Mogłoby się zatem wydawać, że robienie zdjęć jest wyjątkowo łatwe.
W tym miejscu należy się zastanowić nad definicją słowa „zdjęcie”. Obecnie mamy przecież selfie, focie, a mój znajomy mówi nawet o losowych pikselach. No i są też zdjęcia oraz fotografie. I tego bym się trzymał. Wiele osób robi zdjęcia, ale niewielu robi je świadomie. Mając konkretny cel i chcąc wyrazić swoje zdanie, a nie tylko naduszając spust. Istotny jest zamysł twórczy. Ważne tylko żeby to, co artysta miał na myśli, zrozumiał także odbiorca. Tak, czy inaczej zachęcam wszystkich do robienia zdjęć. Trzeba tylko odróżnić pstryknięcie i fotkę od świadomego działania.
Dla początkującego fotografa model aparatu jest ważny?
Na pewnym etapie być może tak. Twierdzę jednak, że nie ma znaczenia, czy jest to aparat za 30 tysięcy złotych czy też zwykła komórka. Bo to tylko technologia. Zadaniem sprzętu jest tylko rejestracja. Najważniejszy jest pomysł.
Marek Lapis jest laureatem wielu prestiżowych konkursów fotograficznych m.in. w Los Angeles, Londynie, Tokio, Moskwie czy Krakowie. W tym roku został też odznaczony przez Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej „Medalem za zasługi dla Fotografii Polskiej (1918-2018) w 100. Rocznicę Niepodległości”. Powyżej jedno z jego zdjęć z cyklu pt. „Biało-czerwona”.
Rozmawiał Tomasz Sikorski