Relacje
Lider z awansem do I ligi
Piłkarze ręczni UKS Lidera Swarzędz awansowali do I ligi! – To wyjątkowy i wspaniały prezent od moich zawodników. Brak mi nawet słów, żeby opisać to, jak bardzo im dziękuję za to wszystko, czego dokonali w tym sezonie – mówi trener Zbigniew Stachowiak.
Szczypiorniści ze Swarzędza w tegorocznych rozgrywkach II ligi grali jak z nut, ogrywając jednego rywala za drugim. Dopiero w samej końcówce przytrafiły im się dwie wpadki. – Mieliśmy już wtedy awans na wyciągnięcie ręki i w poczynania zawodników wkradł się chyba niepotrzebny stres – uważa szkoleniowiec Lidera, którego podopieczni przepustkę do wyższej klasy rozgrywkowej przypieczętowali sobie wygrywając w Brzegu. – Tam już zagraliśmy na swoim normalnym poziomie, tak jak we wcześniejszych meczach. Czy długo świętowaliśmy? W drodze powrotnej wszyscy byliśmy w szampańskich nastrojach. Już na miejscu zaprosiłem też zawodników do domu, aby jeszcze raz im podziękować – opowiada Zbigniew Stachowiak.
To właśnie on jest głównym autorem sukcesu zespołu ze Swarzędza, bo zdecydowana większość graczy Lidera to jego wychowankowie. – Z niektórymi pracuję już od piętnastu lat. Znamy się więc doskonale. Dzięki temu mamy też wspaniałą atmosferę w drużynie. To właśnie ona zadecydowała o tym, że w tym sezonie graliśmy tak dobrze. Do tego oczywiście doszło odpowiednie zaangażowanie i praca, jaką wszyscy wykonali – zapewnia trener zespołu, który przed startem rozgrywek nie był wskazywany za głównego faworyta do awansu. – Może i tak, ale już w drugiej części poprzedniego sezonu pokazaliśmy, że stać nas na dobrą grę. Do tego latem dołączyli do nas mój syn, Filip Stachowiak oraz Mateusz Napierała, którzy z miejsca stali się motorami napędowymi drużyny – dodaje.
Radość całej ekipy ze Swarzędza po wygranej w Brzegu
Wkład obu graczy w końcowy sukces Lidera trudno przecenić, ponieważ Filip Stachowiak jest drugim najskuteczniejszym zawodnikiem ligi, a Mateusz Napierała w tym rankingu zajmuje trzecie miejsce. Bez wsparcia kolegów trudno byłoby im jednak tak często pokonywać bramkarzy rywali. – Tak jak powiedziałem wcześniej, mamy zgrany i świetnie rozumiejący się kolektyw. I już teraz mogę powiedzieć, że po awansie w składzie nie dojdzie do żadnej kadrowej rewolucji. Po co zresztą psuć coś, co dobrze funkcjonuje. Oczywiście być może dołączy do nas jeden lub dwóch zawodników. Potrzebujemy na przykład kogoś na prawe rozegranie. To będą jednak tylko kosmetyczne zmiany – zapewnia Zbigniew Stachowiak.
– Wychodzę zresztą z założenia, że ci, którzy wygrali w tym sezonie ligę zasługują na to, aby zagrać o szczebel wyżej. Każdy z nich zostawił na parkiecie dużo zdrowia i serca. A przecież nikt u nas nie zarabia na grze, często nawet zawodnicy sami dokładają do wyjazdów na mecze. Na co nas może być stać w I lidze? Nie ukrywam, że o ile wszystko pójdzie po naszej myśli, to chcielibyśmy zająć miejsce w środku tabeli. Na przygotowania mamy jeszcze trochę czasu. Liga pewnie wystartuje we wrześniu, więc treningi rozpoczniemy na przełomie lipca i sierpnia – mówi szkoleniowiec Lidera, który swoje mecze rozgrywa w hali Szkoły Podstawowej nr 2 w Zalasewie. – W tym sezonie to była nasza twierdza. Nikt nas tutaj nie pokonał – dodaje.
Szczypiorniści ze Swarzędza mogli też tam liczyć na swoich kibiców. – Z meczu na mecz było ich coraz więcej. Liczę, że w I lidze ta frekwencja będzie jeszcze wyższa – mówi Zbigniew Stachowiak, który jest postacią doskonale znaną kibicom piłki ręcznej. Swego czasu był przecież doskonałym bramkarzem, powoływanym nawet do kadry. Jego największym sukcesem, jako zawodnika, był srebrny medal mistrzostw Polski wywalczony z Grunwaldem Poznań. Obecnie, oprócz prowadzenia Lidera, opiekuje się także bramkarkami MKS Gniezno, który jest beniaminkiem Superligi. – Od pewnego czasu trenuję również bramkarki AZS Poznań. Na brak zajęć więc nie narzekam – mówi z uśmiechem szkoleniowiec I-ligowego już Lidera Swarzędz.
We własnej hali w Zalasewie szczypiorniści Lidera nie mieli sobie równych (fot. 2x Lider Swarzędz Facebook)