Relacje
Mnóstwo energii i mnóstwo ludzi
Grupa Hope była największą gwiazdą trzeciej edycji festiwalu Rock’w’Rock. – Na dwóch scenach zagrało w sumie siedem zespołów. Było mnóstwo energii i jeszcze więcej ludzi. Mosiński Ośrodek Kultury był wypełniony po brzegi. Więcej osób wejść chyba nie mogło – mówi Piotr Selke, organizator imprezy.
Założyciel i pomysłodawca centrum muzycznego mollDur, gdzie narodził się pomysł festiwalu, podkreśla także wysoki poziom imprezy. – I to na obu scenach. Na tej mniejszej prezentowały się młode kapele, na których bardzo nam zależy. Bo to właśnie z myślą o nich powstała ta impreza. Warunek, który im postawiliśmy był tylko jeden. Mają grać swoje utwory – podkreśla. Jedną z takich grup było kostrzyńskie Wyjdzie w praniu. – Początkowo nasze granie przypominało trochę zabawę. Z czasem jednak zaproszeń i koncertów było coraz więcej i zamiast coverów pojawiły się nasze kompozycje. Obecnie czekamy, aby wejść do studia i nagrać swój w pełni autorski, debiutancki album – zdradzili muzycy.
Oprócz nich na małej scenie zagrały jeszcze Afterbeat oraz Indicated. Na tej większej pojawiły się natomiast Karwas Wara, Leepy, Cannonball i wspomniany już Hope. – Ta ostatnia grupa to już uznana marka. Taka grupa jeszcze u nas nie grała i jest to raczej wyjątek od reguły, a nie druga, którą ta impreza miałaby podążać. Hope to przecież zespół, który ma już w swoim dorobku trzy albumy, z czego jeden był wydany nawet w Japonii. Grupa grała też kilkakrotnie na Pol’and’Rock – wylicza Piotr Selke. Dodajmy, że Hope mieli okazję otwierać również koncert Limp Bizkit w Krakowie. To nie był zresztą przypadek, bo w ich muzyce można doszukać się inspiracji tą formację, tak jak i Korn.
– Warto jednak zwrócić uwagę także na inne zespoły, które u nas występowały, bo poziom imprezy był bardzo wysoki. Zapraszamy grupy, które wkrótce mogą stać się popularne w swoich kręgach. Mnie na przykład bardzo przypadł do gustu występ zespołu Leepy, który przyjechał do nas z Tych. Kiedy zaczynali grać, to pod sceną było może 30 osób, gdy kończyli sala była pełna. Przyciągnęli ludzi niesamowicie energetycznym koncertem, choć ich muzyka wcale nie jest wyjątkowo ostra. My zresztą staramy się zapraszać grupy grające różne odcienie rocka. Tak, by podczas tego kilkugodzinnego koncertu każdy znalazł coś dla siebie. Tym bardziej, że na widowni jest zarówno młodzież, jak i osoby nieco starsze – mówi organizator.
Trzecia edycja wspieranego przez powiat poznański festiwalu Rock’w’Rock przeszła zatem do historii. Niestety, jej przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania. – Powody są różne, od tych najbardziej prozaicznych zaczynając. Mam też wrażenie, że organizacyjnie doszliśmy do sufitu. Na więcej w Mosińskim Ośrodku Kultury pozwolić sobie nie możemy, choćby z powodu różnego rodzaju ograniczeń i przepisów. Pomysły są, ale w obecnej sytuacji trudno byłoby je wprowadzić w życie, co jest nieco frustrujące. Tak jak i to, że organizacja tego festiwalu pochłania mnóstwo czasu, a robię to w formie wolontariatu po godzinach pracy – przyznaje Piotr Selke, który od samego początku jest alfą i omegą tego festiwalu.
Zdjęcia: Mosiński Ośrodek Kultury