Relacje
Odskocznia od codzienności
– Gra w B klasie jest specyficzna. Co by nie mówić, te rozgrywki mają swój jedyny i niepowtarzalny klimat – zapewniają trener i piłkarze klubu Okoń Sapowice.
Sapowice to niewielka wieś w gminie Stęszew. I podobnie, jak w wielu innych, tego typu miejscowościach, atrakcji jest tam jak na lekarstwo. – To był główny powód, dla którego w 2003 roku założyliśmy klub. Chcieliśmy, aby u nas też coś się działo – mówi Błażej Krupa, obecnie trener zespołu. – Piłka nożna i wszystko, co z tym związane, a więc mecze, drużyna, treningi, są dla nas odskocznią od codzienności. To też jedna z form spędzania wolnego czasu, bo u nas nie ma gdzie pójść po pracy czy po szkole – przyznaje Tomasz Jędrzejczak, jeden z czołowych zawodników.
Okoń, od kiedy tylko powstał rywalizuje w B klasie. – Marzy nam się awans do wyższej ligi, ale też z drugiej strony parcia wielkiego na wynik nie mamy. Gramy, ponieważ to lubimy. To dla nas wielka frajda. Równie ważne co zwycięstwa są dla nas relacje koleżeńskie i spotkania po meczu. Wynik często bywa sprawą drugorzędną – uśmiecha się Tomasz Jędrzejczak. Żeby grać, nawet na tym poziomie rozgrywek, trzeba mieć jednak fundusze. Wyjazdy na mecze, opłacenie sędziów przecież kosztuje. – Mamy dofinansowanie z gminy, są też wśród naszych kibiców życzliwi, którzy nas wspierają – mówi szkoleniowiec.
Problemy jednak w klubie czasami występują. – W ubiegłym sezonie zdarzały się sytuacje, że mieliśmy kłopot ze skompletowaniem składu na mecz. Obecnie jest pod tym względem znacznie lepiej, ponieważ doszło do nas kilku zawodników. Organizacyjnie też wszystko idzie w dobrą stronę – zapewnia Tomasz Jędrzejczak. – W klubie trenuje obecnie 25 zawodników. Prowadzimy także grupę orlika, w której gra 15 młodych chłopców. Oni też występują w ligowych rozgrywkach, oczywiście w swojej kategorii wiekowej – dodaje Błażej Krupa.
Postępy organizacyjne na razie nie przekładają się jeszcze na wyniki, bo ekipa z Sapowic rundę jesienną zakończyła na 12. miejscu w trzeciej grupie poznańskiej B klasy. – Nie załamujemy się tym, bo… niżej już spaść nie możemy – śmieje się reprezentant Okonia. Na tym poziomie rozgrywek, wbrew pozorom, czasami trudno o punkty. Zwłaszcza na wyjazdach. – Nie ma co ukrywać, to specyficzna liga. Na meczach sporo się dzieje. Kibic, zwłaszcza ten podchmielony, potrafi nieźle zaleźć za skórę. Zawodnikom przyjezdnym, ale też, a może przede wszystkim, sędziemu. Czasami naprawdę współczuję arbitrom, którzy za marne pieniądze muszą wysłuchiwać całej masy epitetów pod swoim adresem – dodaje.
Zdarzają się też incydenty. Jak choćby ten na meczu w Manieczkach, gdzie jeden z zawodników gospodarzy pobił sędziego i mecz musiano przerwać. – Informowały o tym wszystkie media w Polsce. Co ciekawe, rywale wtedy prowadzili z nami 2:0, a ten zawodnik nie był nawet uprawniony do gry – wspomina Tomasz Jędrzejczak. Najwięcej emocji zazwyczaj wzbudzają mecze z lokalnym rywalem, a tych na tym poziomie rozgrywek nie brakuje. – W naszej gminie są jeszcze trzy zespoły, z Wronczyna, Stęszewa i Strykowa. To jednak nie nasz poziom, bo… wszystkie grają w wyższych ligach. Nie poznaliśmy zatem smaku derbowej potyczki. Może zresztą to lepiej… – kończy z uśmiechem zawodnik Okonia.