Zapowiedzi Wydarzenia Relacje
Rozmowa z Nikol Płosaj
Rozmowa z Nikol Płosaj, z UKS Jedynka Mróz Kórnik, laureatką czwartego miejsca w plebiscycie “Głosu Wielkopolskiego” na Najlepszych Sportowców Wielkopolski w 2016 roku.
Chyba nie skłamię jeśli powiem, że miniony rok był najlepszy w Pani dotychczasowej karierze?
Wszystko to prawda. Najbardziej jestem dumna ze srebrnego medalu wywalczonego na mistrzostwach Europy w kolarstwie torowym w wyścigu drużynowym. Nie dość, że zdobyłam go już w rywalizacji elity, to jeszcze jest to konkurencja olimpijska.
W tej drużynie jechała Pani u boku Katarzyny Pawłowskiej byłej zawodniczki klubu z Kórnika…
I to jest kolejny powód do dumy, ponieważ Kasia jest dla mnie ogromnym autorytetem. I jednocześnie inspiracją. Nie ukrywam, że chciałabym pójść w jej ślady. Kasia jeździ przecież w grupie zawodowej i ma już na koncie trzy tytuły mistrzyni świata w kolarstwie torowym.
Srebrna drużyna ostatnich mistrzostw Europy. Nikol Płosaj w środku. Katarzyna Pawłowska pierwsza z lewej.
W minionym roku świetnie Pani sobie radziła nie tylko na torze, ale także na szosie. Wystarczy tylko przypomnieć akademickie mistrzostwa świata, na których zdobyła Pani dwa srebrne medale.
Bardzo miło wspominam imprezę na Filipinach. To było dobre wejście w sezon, który później okazał się dla mnie tak udany.
A ma Pani dylemat na co postawić, na szosę czy na tor?
Jeszcze nie. Cały czas jestem młodą zawodniczką i nie ma powodu, by już teraz koncentrować się na jednej z tych konkurencji. Poza tym rywalizację na torze i szosie można umiejętnie łączyć, co pokazuje choćby wspomniana już Kasia Pawłowska. Dlatego będę chciała równie poważnie traktować starty w obu tych konkurencjach. W moim przypadku to nie jest jeszcze ten moment, by na coś postawić.
Kolarstwo torowe i szosowe mocno się jednak różnią. W tym drugim przypadku trzeba jeździć choćby po górach.
Ja jestem dość specyficzną zawodniczką, bo choć startuję na torze, to uwielbiam wspinaczki na rowerze. Im jest trudniej tym dla mnie lepiej. To może nieco dziwić, bo w górach lepiej sobie radzą filigranowi zawodnicy, a na torze potrzebna jest masa i siła.
Podobno lubi Pani też rywalizować w upale. To prawda?
Tak. W takich warunkach czuję się jak ryba w wodzie. Nienawidzę za to, kiedy pada deszcz i jest zimno.
Jak Pani trafiła do kolarstwa?
To długa historia. Przez krótki czas trenowałam lekkoatletykę, ale za namową koleżanki z klubu pojechałam na zawody kolarstwie. Odbywały się one na torze i od razu poczułam, że to jest to. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Od razu wiedziałam, że chcę to robić i że to jest moja przyszłość.
Ile miała Pani wtedy lat?
Czternaście.
Wcześniej też Pani jeździła na rowerze?
Jasne. Miałam takiego niebieskiego składaka, na którym nieźle sobie radziłam. Wystartowałam nawet w wyścigu dla dzieci, ale już po kilku metrach ktoś we mnie uderzył i upadłam. Strasznie byłam wtedy zła, bo ja nie znoszę przegrywać.
Od początku swojej przygody z kolarstwem jest Pani związana z klubem z Kórnika?
Tak. Urodziłam się wprawdzie w Goleniowie, ale już od piątego roku życia mieszkam w Kórniku. Jestem więc wychowanką Jedynki. I jestem z tego powodu bardzo dumna. Wiele też zawdzięczam trenerowi Robertowi Taciakowi. Wszystko co osiągnęłam to tylko i wyłącznie jego zasługa. To niesamowity gość.
Zajęła Pani czwarte miejsce w plebiscycie “Głosu Wielkopolskiego” na najlepszych sportowców Wielkopolski w 2016 roku. Tym samym została Pani najlepszym sportowcem powiatu poznańskiego. Wkrótce w Starostwie Powiatowym w Poznaniu będą zresztą rozdawane sportowe nagrody. I Pani jedną z nich otrzyma.
Bardzo się cieszę, że Starostwo Powiatowe docenia nasze sukcesy. Niestety, nie będę mogła osobiście odebrać tej nagrody, ponieważ na dniach wylatuję do Madrytu, a później do Kolumbii na zawody Pucharu Świata. Stamtąd z całą ekipą lecę do Los Angeles, gdzie czekają mnie kolejne zawody pucharowe. Do domu wrócę dopiero na koniec marca.
Nikol Płosaj na Wielkim Balu Sportowca (fot. Głos Wielkopolski).
Sezon zatem już wkrótce rozkręci się na dobre. Jakie ma Pani plany i cele na najbliższe miesiące?
Chciałabym być coraz lepszą zawodniczką. Jestem na początku drogi i tak naprawdę wszystko jeszcze przede mną. W najbliższym czasie będę się ścigać na torze. Swoimi wynikami chciałabym pokazać, że zasługuję na powołanie do reprezentacji Polski na kwietniowe mistrzostwa świata, które odbędą się w Hong Kongu. Później mam zamiar trochę odpocząć i zbudować formę na dalszą cześć sezonu. Mam dopiero 21 lat, a to pozwala mi jeszcze łączyć starty w elicie z występami w zawodach młodzieżowych. I w nich także mam zamiar pokazać się z jak najlepszej strony. Ja zresztą z dużym optymizmem patrzę w przyszłość. Wierzę, że 2017 rok będzie dla mnie jeszcze lepszy niż ten ubiegły.
Rozmawiał Tomasz Sikorski
Fotografia na stronie głównej pochodzi z prywatnego archiwum Nikol Płosaj.