Relacje
Skazani na badminton
– Trenując młodzież zwracamy uwagę przede wszystkim na technikę, ponieważ później trudno skorygować złe nawyki – mówi Jakub Janaszek, trener badmintona w Puszczykowskim Towarzystwie Sportowym. Materiał o nim, jego rodzinie oraz o klubie z powiatu poznańskiego pojawił się letnim numerze magazynu „Wielkopolski tenis, squash & badminton”.
Puszczykowo pod Poznaniem ma długie tradycje badmintonowe. – Ja zacząłem grać w drugiej lub trzeciej klasie szkoły podstawowej. Moim pierwszym trenerem był Zbigniew Gorzelany. To on spopularyzował tę dyscyplinę sportu w naszej miejscowości – wspomina Jakub Janaszek, który szybko zaczął odnosić sukcesy. – Początkowo traktowałem dla zabawy, ale szybko przerodziło się to w pasję. I tak jakoś minęło… trzydzieści kolejnych lat. Teraz trudno mi sobie wyobrazić życie bez sportu i badmintona – dodaje.
Trzy pokolenia na korcie
Jakub Janaszek na badminton był niejako skazany. – U nas w rodzinie grają praktycznie wszyscy. W tej chwili są to już trzy pokolenia. To pierwsze reprezentuje tata Leszek. Drugie to moi starsi bracia Przemek i Michał. No, a teraz grają już ich synowie Tadziu, Grzesiu i Antek. Dwaj pierwsi mimo młodego wieku są już licencjonowanymi zawodnikami. Tadziu w żakach odnosi nawet sukcesy. Antek także ma już za sobą pierwsze zawody. A już rosną kolejni badmintoniści w rodzinie, w grudniu mnie też urodził się syn – śmieje się szkoleniowiec z Puszczykowa.
Bracia, choć w pewnym momencie zajęli się innymi sprawami, nadal grają. – Przemek w turniejach amatorskich odnosi sporo sukcesów. Ostatnio wraz z synem Tadziem wygrali rodzinne zawody w Fabianowie. Ja sam choć teraz spełniam się w zawodach dla seniorów, czyli graczy powyżej 30 lat. W 2015 roku zostałem nawet mistrzem Polski w singlu w tej grupie wiekowej. Mam też na koncie brąz w mikście. Pewnie dlatego, gra sprawia mi teraz mnóstwo radości – zapewnia Jakub Janaszek, który w przeszłości był też młodzieżowym mistrzem kraju.
Teraz najwięcej czasu spędza jednak na pracy z młodzieżą. – W sekcji mamy 50-60 graczy w różnych kategoriach wiekowych. W tym gronie jest sporo amatorów. Ostatnio w Puszczykowie oddano do użytku nową halę i dzięki temu klub może się rozwijać. Wcześniej, przez 25 lat sekcja musiała trenować na dwóch zlepionych kortach. Teraz jest ich osiem. To zupełnie inny świat. Dzięki temu możemy robić nowe nabory. Mamy nawet jedną grupę przedszkolaków. W tym przypadku bardziej chodzi jednak o zabawę, o to by maluchy się ruszały – mówi szkoleniowiec.
Przedszkolaki grają balonami
Przedszkolaki, jako że w lotkę trafić im trudno, grają balonami. – Staramy się wykształcić u tych dzieci pewne nawyki i ogólną sprawność. Trenując trochę starszych zawodników staramy się już zwrócić uwagę przede wszystkim na technikę, bo później trudno koryguje się błędy. Dobry badmintonista musi być też sprawny, mieć dobrą motoryką, koordynację, siłę i refleks. Ważna jest też ambicja i wola walki. Bez niej trudno odnosić sukcesy w sporcie. Widziałem wielu zawodników świetnych na treningach, którzy nie radzili sobie na zawodach – dodaje Jakub Janaszek.
Jego podopieczni z Puszczykowa zaczynają już odnosić sukcesy. Największe ma na koncie Kajetan Jeziak, który zajmuje pierwszy miejsce na liście rankingowej juniorów młodszych w kraju. – To dobry prognostyk przed zbliżającą się Ogólnopolską Olimpiadą Młodzieży w Tarnowie Podgórnym. W klubie mamy też Kubę Mikołajczaka i Kubę Standara, którzy liczą się w rozgrywkach wojewódzkich. Wojtek Pawlik i Kuba Kędziora w ubiegłym roku finał wojewódzki szkół gimnazjalnych. Utalentowanych graczy u nas nie brakuje – zapewnia szkoleniowiec z Puszczykowa.
Co istotne, badminton jest sportem stosunkowo tanim, a do tego może go uprawiać praktycznie każdy. W tym przypadku warunki fizyczne nie odgrywają aż tak dużej roli. – Im wyższy jest zawodnik, tym ma większy ma zasięg, więc teoretycznie powinien mieć nieco łatwiej. Wysocy gracze często tracą jednak na koordynacji. Są jednak tacy, którym wzrost w niczym nie przeszkadza. Jak choćby Viktor Axelsen, najlepszy obecnie zawodnik na świecie, który ma 190 wzrostu, a przy tym jest niesamowicie szybki. Dlatego nawet Azjaci mają z nim problem – mówi trener z Puszczykowa.
Można zgubić sporo kalorii
Badminton w ostatnim czasie przeżywa zresztą mały renesans swojej popularności. – Coraz więcej osób amatorsko gra i ma świadomość, że to nie tylko kometka i odbijanie rakietkami z sąsiadem przez płot. Ci, którzy mają do czynienia z tym sportem, a jest ich coraz więcej, już wiedzą, że to dyscyplina, w której trzeba się nieźle nabiegać i spocić. Nawet grając amatorsko w godzinę można spalić sporo kalorii. Jest tez coraz więcej hal i ośrodków komercyjnych, gdzie można grać. Co za tym idzie, organizowanych jest sporo turniejów amatorskich. Można więc powiedzieć, że coraz więcej się dzieje – przyznaje Jakub Janaszek.
Trzeba przy tym pamiętać, że badminton to nie tylko kapitalna forma spędzania wolnego czasu, ale też jak najbardziej poważna dyscyplina sportu. Dyscyplina olimpijska, w której Polacy całkiem nieźle sobie radzą. – Potęgą na pewno nie jesteśmy i zawsze mogłoby być lepiej, ale na ostatnich igrzyskach w Rio de Janeiro nasz mikst Robert Mateusiak i Nadieżda Zięba byli o krok od awansu do strefy medalowej. Ten duet wcześniej zdobył też złoto na mistrzostwach Europy. Teraz rośnie już nowe pokolenia graczy. Na ostatnich mistrzostwach Polski świetnie wypadli Magdalena Świerczyńska z Pawłem Śmiłowskim. Ta pierwsza trenuje w Przeźmierowie – mówi trener.
Jego Puszczykowskie Towarzystwo Sportowe chętnie współpracuje z klubem z Przeźmierowa. – Inaczej się nie da. Nie da się zamknąć we własnym sosie. Robimy konsultacje, wymieniamy się poglądami. Pomagamy sobie też w wyjazdach na zawody, które są praktycznie co weekend. Tak samo konkurencją dla nas jest działające w Puszczykowie Centrum Tenisowe Angie należące do Angelique Kerber. – Najważniejsze, żeby dzieci cokolwiek robiły, by nie uciekały od sportu. Jako Towarzystwo organizujemy zresztą wiele imprez, choćby mistrzostwa Puszczykowa w narciarstwie i snowboardzie. Mamy sekcję rowerową czy golfową. Ta ostatnia, podobnie jak badmintonowa działa najbardziej profesjonalnie. U nas to już nie jest zwykła rekreacja, ale dążenie do mistrzostwa – kończy Jakub Janaszek.