Relacje
Sport dla wytrwałych
W Pobiedziskach, przy tamtejszym Ośrodku Sportu i Rekreacji, coraz prężniej działa sekcja łucznicza. – Regularnie trenuje u nas ponad trzydzieści osób, w różnym wieku. Od 10-latków po osoby, które skończyły już 50 lat, bo też to sport dla każdego – zapewnia Mariusz Dietrich.
To właśnie on sprawił, że łucznictwo pojawiło się w Pobiedziskach. – Na co dzień jestem wiceprezesem do spraw sportowych oraz trenerem w KS Leśnik Poznań. Mieszkam jednak pod Pobiedziskami i pewnego dnia uznałem, że warto byłoby zainteresować tym sportem mieszkańców mojego rodzinnego miasta. I to się udało, bo trafiłem na wyjątkowo przyjazny grunt. Współpraca z Ośrodkiem Sportu i Rekreacji od samego początku, to jest od około trzech lat, układa się wręcz rewelacyjnie. Już po dwóch miesiącach od naszej pierwszej rozmowy zorganizowaliśmy inauguracyjne zajęcia. Bardzo przychylne są nam także władze miasta, które przekazały nawet teren pod tory łucznicze – podkreśla Mariusz Dietrich.
Te tory powstały tuż przy Skansenie Miniatur oraz Grodzie Pobiedziska. – To wręcz wymarzona lokalizacja. Choćby dlatego, że tamtejszy teren z naturalnymi wałami, był jakby stworzony pod tor łuczniczy. Do tego to ciche, spokojne miejsce, otoczone zielenią z przylegającym tuż obok stawem. Jakby tego było mało, mamy wyjątkowych sąsiadów, bo w Grodzie Pobiedziskach funkcjonuje przecież grupa rekonstrukcyjna piastowskich wojów, w której nie brakuje… łuczników – uśmiecha się szkoleniowiec. Pobiedziska szybko też stały się ważnym punktem na łuczniczej mapie regionu. To właśnie tam zorganizowano ostatnio mistrzostwa Wielkopolski i zawody o Puchar Wielkopolski. Swoje konsultacje mieli tam także najlepsi młodzicy z regionu.
Młodzi zawodnicy sekcji z Pobiedzisk odnoszą już też sukcesy. Warto przy tym jednak dodać, że wszyscy oni w oficjalnych zawodach strzelają na licencji poznańskiego klubu. – Tworzenie od podstaw klubowych struktur wiązałoby się z dużymi kosztami. Bazę mamy zatem w Pobiedziskach, tam trenujemy, ale każdy z naszych zawodników jest też zarejestrowany w KS Leśnik. To wygodne rozwiązanie – przekonuje Mariusz Dietrich, który jest wychowankiem trenera Leszka Walkowiaka i posiada wieloletnie doświadczenie w pracy zarówno z dziećmi jak i dorosłymi. – W klubie trenuje ponad trzydziestu zawodników. W tym gronie są osoby uprawiające łucznictwo rekreacyjnie, ale też mamy grupę sportową, rywalizującą w oficjalnych zawodach – mówi.
– W tym gronie wyróżniają się zwłaszcza młodzicy. Na niedawnych mistrzostwach Wielkopolski i w zawodach pucharowych z bardzo dobrej strony pokazał się Wacław Dziwiec. Równie dobrze spisuje się Jaś Michalak. To 14-latkowie, którzy na co dzień rywalizują ze sobą i dzięki temu systematycznie podnoszą swoje umiejętności. Na wyróżnienie na pewno zasługuje również juniorka młodsza Weronika Woźniak, która na niedawnym Pucharze Wielkopolski stoczyła kapitalną walkę o pierwsze miejsce. W barażach razem z rywalką trafiły w dziesiątkę i o wyłonieniu tej lepszej decydowały milimetry. To była iście mistrzowska rozgrywka, w której lepsza okazała się rywalka – wspomina szkoleniowiec. – Trenują u nas także starsi zawodnicy. Nie brakuje takich, którzy skończyli 50 lat – dodaje Mariusz Dietrich.
Bo też jego zdaniem, łucznictwo można uprawiać niemal w każdym wieku. – Polski Związek Łuczniczy sugeruje, aby dzieci rozpoczynające szkolenie miały minimum 10 lat. Jest to związane choćby z ich rozwojem fizycznym, bo do strzelania z łuku potrzebna jest siła. Ja twierdzę, że lepiej byłoby, gdyby do klubu trafiały dzieci mające 10 i pół, a nawet 11 lat. Te pół roku bardzo często robi bowiem dużą różnicę – uważa trener. – I choć siła oraz „celne oko” są niezbędne w tym sporcie, to jednak warto pamiętać, że łucznictwo jest przede wszystkim dyscypliną typowo techniczną. A technikę wyrabia się przez ilość oddanych strzałów. Liczy się zatem wytrwałość. Dlatego też ten sport można uprawiać przez długie lata. Osoby starsze mogą to robić strzelając z mniejszych odległości – dodaje.
Te odległości w przypadku rywalizacji czysto sportowej są dokładnie określone. W hali zawodnicy ustawiają się na 18 metrze. Na otwartych torach odległość od tarczy uzależniona jest od kategorii wiekowej. Młodzicy strzelają z 20 i 40 metrów, juniorzy z 60, a seniorzy z 70 metrów. Na tym dystansie walczy się też o medale mistrzostw świata czy też na igrzyskach olimpijskich. Łuki, z których strzelają najlepsi kosztują ok. 10-12 tysięcy złotych. – Sprzęt, którego używa zdecydowana większość zawodników można już jednak kupić za 1,5 tysiąca złotych. Do tego dochodzą strzały. Łucznictwo trudno zatem uznać za sport szczególnie drogi. Wręcz przeciwnie – uważa Mariusz Dietrich. Warto więc spróbować swoich sił i choć na chwilę poczuć się niczym Robin Hood lub elf Legolas.
Zdjęcia: Agnieszka Hyży, Piotr Wielbacki