Relacje
To więcej niż tylko sport
Hobby horsing powstał w 2011 roku w Finlandii i z roku na rok zdobywa sobie coraz większą popularność, także w naszym kraju, zwłaszcza wśród młodych dziewczyn. – To coś więcej niż sport, to pasja – zapewnia 16-letnia Zofia Jaworska z Dopiewca.
Zamiłowanie Finów do nietypowych sportów jest powszechnie znane. To przecież właśnie w tym kraju wymyślono bagienną piłkę nożną, mistrzostwa świata w noszeniu żon, a także w grze na niewidzialnej gitarze. Tam też powstało jeździectwo bez… koni, czyli keppihevonen lub też, w nieco bardziej przyjaznym tłumaczeniu, hobby horsing. – To sport ogólnorozwojowy, dzięki któremu można rozwijać inne zdolności, np. samodzielne przygotowanie konia jest szansą na nauczenie się projektowania, planowania, szycia oraz obróbki drewna. Jako alternatywa dla spędzania czasu z tabletem wydaje się wręcz sportem idealnym – czytamy w książce „Finlandia. Sisu, sauna i salmiakki” autorstwa Aleksandry Michty-Juntunen.
Hobby horsing, tak jak klasyczne jeździectwo, podzielone jest na kilka konkurencji. – Mamy na przykład skoki przez przeszkody, ujeżdżenie, a także cross. Najpopularniejsze są te dwie pierwsze. Mimo wielu różnic, każda z tych konkurencji opiera się na tym samym – naśladowaniu ruchów konia, co nie jest wcale takie proste. Głównie ze względu na różnicę w anatomii nóg. Poza tym koń ma… cztery nogi, a my tylko dwie. Dlatego też technika skoku wygląda zupełnie inaczej – opowiada Zofia Jaworska, której rekord w skoku przez przeszkodę wynosi 127 cm! – Na czym polegają zawody? To zależy od organizatora. W pokonywaniu przeszkód zazwyczaj liczy się czas albo estetyka i dokładność przejazdu – dodaje.
Ta estetyka jest jeszcze ważniejsza w ujeżdżeniu. – W tym przypadku staramy się jak najwierniej odwzorować chód i figury wykonywane przez prawdziwego konia, co wbrew pozorom wymaga naprawdę dużej liczby treningów i znajomości tematu – wyjaśnia młoda miłośniczka hobby horsingu z Dopiewca. – To jednak nie tylko bieganie i skakanie z pluszowym konikiem na kiju, jak często jest ten sport postrzegany przez osoby, które nie mają z nim nic wspólnego. To zdecydowanie coś więcej. Bardzo ważnym aspektem, przynajmniej dla mnie, jest cała otoczka wokół tego sportu, choćby projektowanie i szycie sprzętu i koni – dodaje.
fot. dkfotografia Daniel Kaczmarek
O tym, jak ważny jest ten sprzęt można się przekonać obserwując zawody. To właśnie wtedy najlepiej widać, z jaką dbałością przygotowywane są używane przez zawodniczki koniki na kiju. – Coraz więcej osób zajmuje się tym profesjonalnie. Często sprzedają swoje prace, co w konsekwencji prowadzi do powstawania „małych biznesów”. Większość osób szyjących hobby horsy na sprzedaż, ma swoją „hodowle” i tak zwany znak firmowy, zarezerwowany tylko i wyłącznie dla tej konkretnej osoby. Wśród nich znajdziemy artystów, których prace są niesamowicie realistyczne. W ich przypadku śmiało możemy już mówić o sztuce. Tak też ich prace większość zawodniczek traktuje – zapewnia Zofia Jaworska.
To powoduje, że ceny za niektóre koniki są naprawdę wysokie. – Wszystko zależy od jakości i popularności twórcy. Te najprostsze mogą kosztować 100 złotych, ceny tych realistycznych z najbardziej popularnych „hodowli” mogą sięgać nawet 4 tysięcy złotych – mówi młoda zawodniczka z Dopiewca. Jej zdaniem równie wielką wartością hobby horsingu jest społeczność, jaka zgromadziła się wokół tego sportu. – W naszym kraju są to zazwyczaj osoby w wieku od 11 do 22 lat. W Finlandii, dla przykładu, ta średnia wieku jest znacznie wyższa. Ktoś może powiedzieć, że jest nas mało, ale w rzeczywistości tworzymy całkiem sporą grupę osób – mówi.
Jak na młodych ludzi przystało ich głównym kanałem informacyjnym są media społecznościowe. – Używamy głównie Instagrama lub ewentualnie Facebooka. Spotykamy się natomiast podczas zawodów, które często sami organizujemy. To właśnie wtedy następuje integracja środowiska, spotykamy ludzi dzielących podobną pasję i nawiązujemy nowe kontakty – zapewnia Zofia Jaworska. Warto tutaj podkreślić, że imprez dla fanów hobby horsingu jest coraz więcej. Takie zawody odbyły się choćby podczas ostatniej Cavaliady. – Ważne jest, aby zawody organizowały osoby, które mają wiedzą na temat tego sportu i brały go na poważnie – kończy młoda zawodniczka.