Relacje
Trenuje nawet w domu
– W bilardzie najlepsze jest to, że będąc przy stole można się całkowicie wyłączyć. Ta gra zmusza też do myślenia. Zagrywając bilę trzeba już mieć w głowie plan na kolejne, minimum trzy zagrania – mówi Milena Malicka, zawodniczka Akademii Bilardowej Rokietnica.
W jaki sposób młoda dziewczyna trafiła do sportu, który przecież nie należy do najpopularniejszych w naszym kraju?
Do gry namówił mnie tata, zaraz po tym jak przeprowadziliśmy się z Poznania do Rokietnicy. To on też zaprowadził mnie do tamtejszej Akademii. Byłam wtedy uczennicą pierwszej lub drugiej klasy szkoły podstawowej. Teraz mam lat 18, więc trenuję już od około dziesięciu lat. Jak te treningi wyglądają? Każdego dnia staram się grać choćby przez godzinę. Ostatnio na przykład najbardziej skupiam się na rozbiciach. Czasami ustawiam układy na stole i ćwiczę konkretne zagrania. Przez pandemię treningi z trenerem Radosławem Babicą są nieco utrudnione, ale cały czas jesteśmy w kontakcie. W utrzymaniu odpowiedniej formy na pewno pomaga mi też to, że w domu mam do dyspozycji własny stół bilardowy.
A o formę musi Pani dbać, ponieważ już w najbliższy długi, majowy weekend odbędą się mistrzostwa Polski juniorów…
…w których po raz ostatni, ze względu na wiek, będę mogła uczestniczyć. I choćby dlatego chciałabym w nich wypaść jak najlepiej. Solidnie się do nich zresztą przygotowałam.
Ostatnio na tej imprezie zdobywa Pani medale co dwa lata i teraz właśnie wypada ten rok medalowy.
Bardzo bym chciała ponownie stanąć na podium, ale w sporcie końcowy sukces zależny jest od wielu różnych czynników i niczego nie można być pewnym. Do tej pory w mistrzostwach kraju zdobyłam dwa złote i jeden brązowy medal. Ten pierwszy, wywalczony w 2016 roku dla wszystkich był wielkim zaskoczeniem. Ja sama zresztą nie do końca wiem, jak tego wówczas dokonałam. Pewnie dlatego uważam ten wynik za jeden z najważniejszych w mojej dotychczasowej przygodzie z bilardem.
A jakie są inne sukcesy, które sobie Pani wyjątkowo ceni?
To na pewno mistrzostwo Wielkopolski, które było moim pierwszym triumfem oraz ubiegłoroczne zwycięstwo w rankingu Polski juniorek.
Co jest takiego w bilardzie, że od dziesięciu lat stanowi on duża część Pani życia?
Będąc przy stole można się całkowicie wyłączyć, skupić tylko na grze. Bilard zmusza też do myślenia. Zagrywając bilę trzeba już mieć w głowie plan na kolejne, minimum trzy zagrania. To sobie w nim najbardziej cenię.
A są dni, kiedy nie może już Pani patrzeć na bile i stół?
Zdarzają się, ale wtedy albo trzeba się przełamać, albo też zrobić sobie krótką przerwę od treningów, by z nowym animuszem powrócić do stołu.
Wiąże Pani z bilardem plany na przyszłość?
Trudno mi w tej chwili konkretnie odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Mogę jednak zapewnić, że póki co nie zamierzam rezygnować z gry, ponieważ chciałabym odnosić sukcesy także w kategorii seniorek. Cały czas także nie brakuje mi motywacji do gry.
W bilardzie, oprócz mistrzostw Polski, panie na równych prawach mogą rywalizować z mężczyznami, choć mają także swój osobny ranking. Pytanie tylko, czy kobiety są w stanie dotrzymać kroku swoim kolegom po fachu?
Nie da się ukryć, że pojedynki z mężczyznami są znacznie trudniejsze. Dzięki takim konfrontacjom możemy jednak podnosić swoje umiejętności i się rozwijać. Pod względem szkoleniowym takie mecze są więc potrzebne, a nawet wskazane. Ja mogę z nimi rywalizować choćby w rozgrywkach II ligi.
Treningi i wyjazdy na turnieje musi pewnie Pani łączyć z nauką?
Uczęszczam do Zespołu Szkół Mechanicznych i XXIX Liceum Ogólnokształcącego w Poznaniu. Jestem obecnie uczennicą drugiej klasy o profilu sportowo-obronnym. W mojej rodzinie są tradycje wojskowe i także postanowiłam pójść w tym kierunku. Zdarza się więc czasami, że na treningi do Akademii przychodzę w stroju moro. W tym kierunku chciałabym też kształcić się w przyszłości. Planuję aplikować na studia wojskowe do Wrocławia.
Aż boję się zapytać, czym jeszcze się Pani interesuje?
W wolnych chwilach lubię pisać opowiadania. Sporo też czytam, najchętniej pozycje Katarzyny Michalak, specjalizującej się w literaturze kobiecej.
A lubi Pani oglądać bilard lub snooker w telewizji? Pytam, bo właśnie trwają mistrzostwa świata w snookera.
Oczywiście, że oglądam. Mam też swoich ulubionych zawodników. W przypadku wspomnianego snookera jest to Ronnie O’Sullivan, którego podziwiam za umiejętności i styl gry. Mam to szczęście, że moim trenerem jest Radosław Babica, którego także staram się podpatrywać. W przypadku kobiet chciałabym dorównać Oliwii Czupryńskiej, z którą już raz spotkałam się przy stole. Starałam się wówczas dzielnie walczyć, ale górą była rywalka. Mam więc do kogo równać.
Rozmawiał Tomasz Sikorski
fot. 3x Akademia Bilardowa Rokietnica Facebook
Radosław Babica (trener zawodniczki): Milena trenuje już z nami sporo czasu i zdobyła dla naszej Akademii sporo medali. Wierzę, że po kolejny sięgnie podczas zbliżających się mistrzostw Polski juniorów, bo na pewno ją na to stać. Bardzo się cieszę, że jej dobre wyniki oraz gra zostały zauważone przez trenera kadry juniorek Bogusława Bereźnego. Jako klub staramy się ją wspierać, choćby pomagając w startach w Pucharze Polski seniorek. Na razie w tej rywalizacji z bardziej doświadczonymi rywalkami nie odnosi jeszcze znaczących sukcesów, ale Milena „ma papiery” na bardzo dobrą zawodniczkę i jestem przekonany, że lada moment przebije się do ścisłej krajowej czołówki w gronie seniorek.