Zapowiedzi Wydarzenia Relacje
W Kleszczewie łapią kulturę
Czy w małej miejscowości można robić kulturę przez duże „K”? Jasne, że tak! Przekonuje o tym Maciej Frąckowiak z Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Kleszczewie. W tej niewielkiej, bo liczącej niespełna 700 osób wsi wystąpił choćby były wokalista Genesis – Ray Wilson, a także Skubas, czy Kortez.
Jak się okazuje artyści, których piosenki okupują wysokie miejsca list przebojów nie mają oporów aby przyjechać do Kleszczewa. – Nigdy nie miałem problemów z zaproszeniem tego typu wykonawców. Oni wiedzą, dokąd jadą, a to, że występują dla tak małej, lokalnej społeczności traktują jako swego rodzaju ciekawostkę. Poza tym każdego wykonawcę, który do nas przyjeżdża staramy się ugościć możliwie najlepiej jak się da – mówi Maciej Frąckowiak, który do swojego Ośrodka Kultury często ściąga także ciekawych, choć mniej znanych artystów, również zagranicznych.
Takich jak choćby znakomity kompozytor i instrumentalista Michał Zygmunt, czy Mani Orrason, który kilka dni temu wystąpił w Kleszczewie. Ten ostatni to młody wokalista i muzyk z Islandii. Jego debiut płytowy spotkał się z bardzo dobrymi recenzjami. – Moja praca polega również na tym, żeby takich artystów odkrywać przed sobą, a dalej – przed publicznością. Wcześniej na naszej scenie wystąpił także australijski songwriter Phillip Bracken. I to dwa razy. Na jego pierwszy koncert przyszło siedem osób. On dla nich zagrał, a zrobił to rewelacyjnie! To był niezapomniany występ – wspomina Maciej Frąckowiak.
– Po tym koncercie postanowiłem jeszcze raz go zaprosić. I udało się. Drugi raz wystąpił na Kleszczewskich Zaduszkach z Kulturą wspólnie z Dominiką Barabas. I wtedy sala była już niemal pełna. Walka o widza nie jest jednak łatwa. Od kiedy tutaj pracuję, czyli od blisko sześciu lat, jest to moje największe wyzwanie. Na pierwsze kameralne imprezy przychodziło po kilka osób. Teraz jest już ich kilkadziesiąt. Cały czas staramy się przekonywać i przyzwyczajać ludzi, że w Ośrodku dzieją się interesujące rzeczy, i że warto tu przyjść. Dotyczy to zarówno koncertów, jak i wystaw, warsztatów, czy spotkań z ciekawymi ludźmi – dodaje.
Z frekwencją nie byłoby problemów, gdyby do Kleszczewa przyjechały gwiazdy disco polo. – Ze strony władz gminy nie ma sugestii, aby takie koncerty organizować. A skoro tego nie ma, to my, jako Ośrodek Kultury, staramy się popularyzować muzykę, która ma wartość artystyczną, a nie wyłącznie rozrywkową. Przy okazji staramy się wychodzić do ludzi. I to nie tylko tych z gminy Kleszczewo. Na naszych wydarzeniach coraz częściej spotykamy ludzi z Poznania, Środy Wlkp., czy choćby Kostrzyna – zapewnia kierownik Ośrodka Kultury w Kleszczewie.
Coraz większą widownię mają na przykład imprezy z cyklu „Łap Kulturę”. – Chcieliśmy stworzyć rzecz rozpoznawalną w swojej ciągłości i wartości. I to zaczyna działać, bo coraz więcej ludzi zna tę nazwę i frekwencja na imprezach jest coraz lepsza. A „Łap Kulturę” to m.in. spotkania z muzyką, malarstwem czy fotografią. Ostatnio zadebiutowaliśmy także z nowym cyklem „Halo Świat”, na który zapraszamy podróżników z ciekawymi prelekcjami. Warto przy tym podkreślić, że wszystkie nasze cykliczne imprezy, w tym także koncerty, są darmowe. Staramy się także promować naszych lokalnych twórców, organizując Przegląd Twórczości Artystycznej „Szuflada”, czy indywidualne wystawy – mówi Maciej Frąckowiak.
On sam nie tylko kieruje Ośrodkiem Kultury w Kleszczewie, ale też ma kilka, innych, bardzo ciekawych pasji. – Z wykształcenia jestem m.in. fotografem i choć teraz aparat mam w dłoni nie tak często jak kiedyś, to jednak cały czas fotografuję. Nie tak dawno wraz ze Średzkim Towarzystwem Fotograficznym zorganizowałem swoję pierwszą indywidualną wystawę pt. „Gajowa”. To taki zdjęciowy spacer po warsztatach nieistniejącej już, a do niedawna najstarszej w Polsce, bo liczącej 130 lat zajezdni tramwajowej, która mieściła się w Poznaniu przy ulicy Gajowej – opowiada.
Jest jeszcze muzyka. – Wraz z kolegami tworzymy grupę Wolna Sobota, w której jestem wokalistą i gitarzystą. Nasza muzyka jest mocno zakorzeniona w bluesie, choć nie jest to stricte blues. Staramy się grać piosenki z niebanalnymi i nieoklepanymi tekstami, za które ja zresztą odpowiadam. Wygraliśmy sporo festiwali. Graliśmy m.in. na Rawa Blues w Katowicach i Olsztyńskich Nocach Bluesowych. Od jakiegoś czasu pracujemy nad płytą. Znajdą się na niej nasze kompozycje i jeden utwór Tadeusza Nalepy – zdradza.
– Zarówno fotografia jak i muzyka są w moim życiu od bardzo dawna. To takie elementy, które krążą w moim krwioobiegu. Czy robię coś jeszcze? Na to nie byłoby czasu, bo przede wszystkim pracuję w Gminnym Ośrodku Kultury w Kleszczewie. I bardzo tę pracę lubię. Ona daje mi mnóstwo przyjemności i satysfakcji. Zwłaszcza jak się udaje odnieść jakiś sukces.