Relacje
Coraz więcej zawodników…
– Coraz poważniej myślimy o zorganizowaniu mistrzostw kraju w kategorii open, nie tylko dla osób niewidomych lub słabowidzących – mówi Leszek Szmaj, nauczyciel ze Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Owińskach, twórca tenisa stołowego dźwiękowego.
Za nami szósta edycja mistrzostw Polski w tenisie stołowym dźwiękowym. Jakie one były?
Bardzo udane. I to z wielu względów. Cały czas rośnie zainteresowanie tym sportem. W tym roku przyjechali do nas przedstawiciele ośmiu ośrodków skupiających osoby niewidome i słabowidzące. W związku z tym mecze musieliśmy rozgrywać aż na sześciu stołach. To rekord. W naszym przypadku liczba przekłada się też na jakość. Poziom sportowy turnieju z roku na rok rośnie
i o medale jest coraz trudniej.
Pana, który wymyślił tenis stołowy dźwiękowy, musi pewnie rozpierać duma, że ten pomysł trafił na tak podatny grunt?
Nie ukrywam, że jest mi miło. Ale nie tylko dlatego, że startujących jest coraz więcej, że potrzebna jest coraz większa liczba stołów. Bardziej cieszy mnie to, że temu zainteresowaniu towarzyszy czysta, sportowa rywalizacja, która doskonale wplata się w cele rewalidacyjne uczniów wszystkich ośrodków.
Tenis stołowy dźwiękowy nie jest jednak przeznaczony tylko i wyłącznie dla osób niewidomych i słabowidzących.
Tak, ale mistrzostwa Polski są dedykowane właśnie uczniom ośrodków. Mamy jednak w planie zorganizowanie imprezy w kategorii open. Na ten moment z utęsknieniem czekają m.in. absolwenci naszych szkół sprzed dwóch, trzech lat. Ci, którzy nauczyli się grać w tenis stołowy dźwiękowy, polubili tę grę, a teraz nie mają możliwości kontynuowania swojej przygody z tą dyscypliną.
A nie boi się Pan, że jak wprowadzicie kategorię open, to pojawią się zawodowcy z prawdziwego zdarzenia?
Nie boję się, tylko cieszę. Bo wtedy nastąpi tak zwana odwrócona integracja, kiedy to osoby niepełnosprawne wzrokowo zaproszą do rywalizacji widzących. Wtedy też jedni i drudzy, na równych prawach, będą mogli sprawdzić się przy stole. Mieliśmy już zresztą takie próby, gdy młodzież widząca ze szkół Poznania i okolic uczestniczyła w tego typu zawodach. I wiem, że oni chcieliby grać w tenis stołowy dźwiękowy, ale na razie ze względów technicznych, m.in. przez brak przeszkolonego instruktora i sprzętu, nie mają takich możliwości.
Gdzie obecnie ta dyscyplina sportu jest najbardziej popularna?
Tak jak wspomniałem na mistrzostwa przyjechali reprezentanci ośmiu ośrodków, z Wrocławia, Łodzi, Dąbrowy Górniczej, Gliwic, Bydgoszczy, Chorzowa, Krakowa i oczywiście Owińsk.
Kto jest najmocniejszy?
W tym roku na mistrzostwach medale zdobywali przede wszystkim zawodnicy z Łodzi, Wrocławia i Owińsk. O tym, kto jak gra decyduje liczba godzin spędzonych na treningach. Bo to nie jest zabawa. Gra przynosi efekty tylko wtedy, jeśli zawodnik wykona odpowiednią pracę, poprawi błędy i wysłucha uwag trenera.
Ile trenujecie w Owińskach?
Pod tym względem jesteśmy w ścisłej czołówce krajowej. W tym roku szkolnym na zajęcia przeznaczamy pięć godzin tygodniowo. Ten czas dzielimy jednak na ćwiczenia zarówno z tymi, którzy jeżdżą już na turnieje, jak i na pracę z początkującymi.
Czy tenisowi stołowemu dźwiękowemu towarzyszy duże zainteresowanie mediów?
Swego czasu materiały na nasz temat pojawiły się w TVP, TVN czy też w prasie, m.in. w Głosie Wielkopolskim. To zainteresowanie jest i utrzymuje się na podobnym poziomie. My zresztą nie chcemy się promować na siłę, ponieważ wierzę, że tenis stołowy dźwiękowy obroni się sam. Bardziej czynimy starania, aby nasz sport stał się popularny poza granicami kraju. W tym momencie pomagają nam w tym wyższe uczelnie, które prowadzą badania. Ich wyniki są później prezentowane na międzynarodowych konferencjach naukowych. Dwie takie już się odbyły. Powstają też na ten temat poważne artykuły.
Przynosi to efekty?
Tak, ponieważ mamy zapytania z różnych zagranicznych ośrodków. W związku z tym przetłumaczyliśmy już przepisy gry na kilka języków. Te przepisy zresztą ewoluują, bo zmienia się sprzęt audio-optyczny, który jest wymagany przy ocenie wydarzeń przy stole. Bo też gra potrafi być bardzo dynamiczna i sędziowie nie zawsze są w stanie wychwycić, ile razy piłeczka odbiła się od powierzchni stołu.
W tym roku mistrzostwa po raz pierwszy odbyły się w Parku Rekreacyjno-Sportowym fairPlayce…
…i bardzo się z tego powodu cieszymy, ponieważ dzięki temu ranga imprezy też poszła w górę. Poza tym korty do squasha doskonale się nadają do gry. Kapitalną oprawę miały spotkania finałowe. To wszystko potwierdza, że nasza dyscyplina cały czas się rozwija.
Rozmawiał Tomasz Sikorski