Relacje
Festiwal w dwa tygodnie
W minioną sobotę, w podpoznańskich Owińskach, pokazali, że SIĘ DA. Dwa i pół tygodnia temu Michał poznał Darię, a Daria Michała. I nie wiedząc o sobie nic więcej – zostali koordynatorami wydarzenia na skalę małego festiwalu. Michał miał pomysł, Daria doświadczenie w promocji i organizacji. Poza tym nie mieli nic. Zero budżetu i zero czasu na planowanie i zastanawianie się. Nic poza: intuicją i intencją. – To była lekcja zaufania i otwartości. Porywać się na organizowanie tak dużego i rozbudowanego przedsięwzięcia z kimś kogo właśnie się poznało, w dodatku bez budżetu i w zaledwie 14 dni… Tu nie działał rozum tylko serce – mówi Daria.
Lokalnie, dla Ziemi i z Serca
Od początku wiedzieli trzy rzeczy: ma być lokalnie, dla Ziemi i z Serca. – To wydarzenie miało łączyć, przywołać ludzi, dla których ekologia to nie tylko modny frazes. Takich ludzi, którzy chcą czegoś więcej – życia w zwolnionym tempie, relacji zamiast ekranów, dzielenia się – zauważa Daria. Do tego dzielenia zaprosili najpierw przedsiębiorców i organizacje pozarządowe z gminy Czerwonak, a oni odpowiedzieli bez wahania. Zaoferowali to, co potrafią (masaże, warsztaty, zajęcia jogi, swoje talenty muzyczne i rękodzielnicze) bezpłatnie – z serca. I tak to poszło. Potem zgłaszali się kolejni i kolejni, z Poznania i okolic.
“Puść, niech płynie”
W dwa tygodnie wykonali setki telefonów, głównie Michał bo lubi mówić i dziesiątki wiadomości głównie Daria bo lubi pisać. Z niektórymi “wystawcami” widzieli się osobiście, a niektórych poznali dopiero na festiwalu. Pracowali przez telefon i komunikator Facebooka. Były momenty, kiedy wszystko stawało na głowie i wtedy Michał mówił: “puść, niech płynie”. I płynęło. Zadziewało się samo – i nagle znajdywał się ratownik, który mógł zabezpieczyć wydarzenie medycznie, nagle ktoś ofiarował farby (w ramach podziękowania wędkarzom, którzy udostępnili teren pod wydarzenie, uczestnicy festiwalu namalowali dla nich “mural”).
Wszyscy jesteśmy równi
Decydując wspólnie w gronie “wystawców”, nazwali wydarzenie Jesienną Równą Nocą – wołaniem z Serca i Puszczy. Taka była idea – zaznaczyć, że jesteśmy równi. Różnimy się od siebie, ale głębiej jako ludzie jesteśmy równi. Wydarzenie zacierało granice między organizatorami a festiwalowiczami. Ci pierwsi nie eksponowali się, nie było przemów, bannerów… Byli częścią grupy. Ci drudzy zostali zaproszeni do wspólnego tworzenia atmosfery poprzez np. przyniesienia jedzenia na wspólny stół, pozyskanie drewna na ognisko, zabranie ze sobą instrumentów i dołączenie do strefy muzycznej… Kartonowy plakat na wejściu informował m.in. o tym, że wszyscy są “na TY”.
Udało się
Na wydarzenie przyszli lokalni mieszkańcy, ale też przyjechali z Obornik, Wągrowca, Śremu itd. Strefy festiwalu (nazwane od żywiołów: wodą, ogniem, powietrzem i ziemią) zapełniły się muzyką, rozmowami i śmiechem dzieci. Okoliczne lasy Puszczy Zielonki gościły grupy warsztatowe: a to dziecięce z baśniową wyprawą z leśnymi duszkami, a to rodzinne na mini wyprawy survivalowe, a to kameralne na “walking meditation” czy też nocnej kąpieli leśnej shinrin yoku. Ognisko płonęło do późnych godzin nocnych a przestrzeń wypełniała się dźwiękami bębnów, gongów, handpana i rozmowami. Da się…
Autor: Daria Malinowska