Relacje
J. Szajrych: Grać coraz lepiej
Jasza Szajrych został laureatem nagrody sportowej powiatu poznańskiego za osiągnięcia w 2019 roku. Tenisista Grunwaldu Poznań w ubiegłym sezonie zdobył m.in. złoty medal halowych mistrzostw Polski juniorów w deblu. W grze podwójnej stanął także na najniższym stopniu podium w rywalizacji seniorów. – Cieszę się, że te wyniki zostały docenione. Każda nagroda jest miła i może być motywacją do dalszej pracy – mówi zawodnik z Baranowa, który w tym roku także zdążył już odnieść spore sukcesy na korcie.
– Jeszcze przed pandemią koronawirusa w Europejskim Centrum Tenisa w Mysiadle odbyły się halowe mistrzostwa Polski, w których zdobyłem srebrny medal. Nie ukrywam, że liczyłem tam na coś więcej, ponieważ tuż przed tymi zawodami wystąpiłem w dwóch bardzo mocno obsadzonych turniejach międzynarodowych w Szczecinie oraz Warszawie, i w obu okazałem się najlepszy. Byłem więc w wysokiej formie. Na mistrzostwa pojechałem jednak nieco zmęczony, i to zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym – mówi młody tenisista.
W Mysiadle Jasza Szajrych zdobył także brąz w grze podwójnej, grając w duecie z Piotrem Kusiewiczem z Krakowa. To zresztą nie pierwszy sukces tenisisty z Baranowa w deblu. – Gra podwójna to jednak tylko dodatek do singla. To on jest dla mnie priorytetem, choć akurat ubiegły rok nie był dla mnie w tej specjalności taki, jakbym chciał i oczekiwał. W mistrzostwach Polski dwa razy docierałem do ćwierćfinałów, prowadziłem w nich, a mimo to schodziłem z kortu pokonany. W decydujących momentach coś zawsze szło nie tak – wspomina zawodnik.
Tamte mecze to już jednak historia. Obecnie Jasza Szajrych liczy na dobry wynik w rozpoczynających się za dwa tygodnie mistrzostwach Polski juniorów. A zagrają w nich wszyscy najlepsi tenisiści. – To efekt pandemii, ponieważ na ten moment możemy grać tylko w kraju. Tak będzie przynajmniej do połowy sierpnia. Ten sezon, z wiadomych powodów, jest trochę postawiony na głowie, ale najważniejsze, że już możemy trenować i grać. Jeszcze nie tak dawno nie mogliśmy przecież wychodzić z domu. Ja w momencie największych obostrzeń nie miałem skończonych 18 lat i w myśl przepisów nie mogłem sam wyjść z domu! – przypomina.
Tenisista z Baranowa nie nudził się jednak w ostatnich tygodniach. – Ten trudny okres starałem się wykorzystać najlepiej jak tylko się da. Biegałem, wzmocniłem się fizycznie. No i sporo się uczyłem, co przyniosło dobre efekty – mówi zawodnik, który na co dzień jest uczniem drugiej klasy Sopockiej Akademii Tenisowej. – Jeszcze do niedawna uczęszczałem do liceum w Poznaniu, ale w tej placówce trudno było łączyć naukę z treningami. Przychodziłem na lekcje zmęczony i nie mogłem się skupić na nauce, nie przyswajałem wiedzy – mówi.
Jasza Szajrych zdecydował się zatem pójść śladem wielu innych tenisistów i przenieść się do szkoły w Sopocie. Na czym nauka w Akademii polega? – Jeżdżę tam dwa, trzy razy w semestrze, a na co dzień uczę się zdalnie. Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do takiej formy edukacji, ale jak się okazało, w moim przypadku przynosi ona dobre efekty. Kiedy mam czas to się uczę, a w przypadku problemów korzystam z pomocy babci, która była nauczycielką, albo też pobieram korepetycje. Oceny mam teraz lepsze i z optymizmem czekam na przyszłoroczną maturę – podkreśla zawodnik Grunwaldu.
Młody tenisista z optymizmem czeka również na dalszą część sezonu. – Nie mam określonego celu na najbliższe miesiące. Chcę po prostu jak najlepiej grać i robić systematyczne postępy. Coraz częściej staram się też grać przeciwko seniorom. Ten „dorosły” tenis nie jest mi obcy, ale też nie mogę powiedzieć, abym dobrze go znał. A różnice są spore. I nie chodzi wcale o same uderzenia, ale o głowę, szanowanie piłki i wszystko to, co wiąże się z doświadczeniem. W ubiegłym roku w mistrzostwach Polski seniorów w singlu doszedłem do ćwierćfinału. Czyli tak samo, jak w gronie juniorów – przypomina zawodnik, który trenuje już od dziesięciu lat.
– Pierwszy raz na korcie byłem mając sześć lat. Regularne treningi zacząłem jednak dwa lata później. Do tego sportu zachęcili mnie dziadkowie, ale takim przełomowym momentem był turniej na Golęcinie. To były ogólnopolskie zawody, a ja dotarłem w nich do finału, który omal nie wygrałem. A wtedy nawet jeszcze dobrze nie trenowałem. Wtedy też mnie zauważono i zaproponowano treningi w sekcji. Początkowo trenowałem w AZS Poznań, ale już od sześciu lat reprezentuję barwy Grunwaldu. I na pewno nie żałuję, że wybrałem tenis – kończy Jasza Szajrych.