Relacje
Karolinka uczy małych piłkarzy
W powiecie poznańskim nie brakuje klubów piłkarskich. Zarówno tych ze sporymi ambicjami, grającymi w IV lidze, jak i znacznie mniejszych, skupiających się tylko na pracy z najmłodszymi. Przykładem takiego właśnie klubu jest Karolinka Koziegłowy. – Działamy przy Spółdzielni Mieszkaniowej im. 23 Lutego. Prowadzimy działalność sportową, ponieważ jest na to zapotrzebowanie. Mamy grupę dzieciaków, które chcą grać w piłkę – mówi Waldemar Filipowicz, prezes klubu.
W Karolince nikt jednak nie myśli o wielkim futbolu. – Mamy dwie grupy wiekowe, żaków i orlików. Najstarsze dzieci są z rocznika 2007, a najmłodsze z 2010. W tym roku zrobiliśmy także nabór dla 7-latków. To są małe dzieci, które potrzebują stałej opieki, a czasem nawet prowadzenia za rączkę. To właśnie na takich maluchach się skupiamy. Od ich rodziców nie bierzemy pełnej opłaty za treningi, bo wiemy, że nie wszystkich na to stać. Środki staramy się pozyskiwać z zewnątrz – dodaje.
W sumie w Karolince trenuje obecnie 25 młodych piłkarzy. – I piłkarek, bo w tym gronie są też cztery dziewczynki. Jedna z nich, 10-letnia Julka Grzybowska jest naszą perełką i prawdziwym postrachem bramkarzy przeciwnych drużyn. To typowa łowczyni bramek. Gra za dwóch – chwali zawodniczkę Małgorzata Maik, sekretarz klubu. – Bo warto dodać, że na tym etapie rozgrywek dziewczynki mogą grać razem z chłopcami. U nas to się świetnie sprawdza. Małe piłkarki mają doskonały kontakt ze swoimi kolegami – dodaje.
Karolinka była pierwszym klubem piłkarskim w Koziegłowach. Potem powstały jeszcze Junior oraz Jurand. – Ten pierwszy został założony na bazie naszych zawodników. Jeden z roczników, który zakończył u nas szkolenie, stanowił tak zwartą grupę, że rodzice małych piłkarzy postanowili założyć własny klub. To tylko pokazuje, że nasza praca nie idzie na marne. Mamy też umowę z klubem z Kicina, który często bierze od nas całe drużyny z danego rocznika – opowiada Waldemar Filipowicz.
Drużyny żaków i orlików z Koziegłów na co dzień występują w rozgrywkach wojewódzkich. – Gramy jednak w niżej sklasyfikowanych grupach. Głównie dlatego, że do nas najczęściej trafiają dzieci, które dopiero stawiają pierwsze piłkarskie kroki. Nie jesteśmy klubem markowym, a to właśnie takie najbardziej kuszą młodych chłopców. My nie prowadzimy żadnej selekcji. Nikomu nie odmawiamy. Zwycięstwa cieszą, głównie samych zawodników, ale wynik nie jest u nas sprawą pierwszorzędną. Najważniejsze jest to, że dzieciaki mają radość z gry – kończy prezes Karolinki.