Relacje
Ligowe odrodzenie Victorii
Unihokej to bez wątpienia sport numer jeden w Gułtowach, niewielkiej, liczącej ok. tysiąc mieszkańców miejscowości w gminie Kostrzyn. – U nas grają praktycznie wszyscy – mówi Krzysztof Zawadzki.
To właśnie on, będąc nauczycielem wychowania fizycznego w miejscowej szkole podstawowej, zaszczepił wśród młodzieży miłość do unihokeja. – Wszystko zaczęło się w latach 90-tych. Nie mieliśmy wówczas nawet hali i lekcje wf prowadziliśmy w małych holu. Okna były tam niezabezpieczone, a lampy wisiały nisko. Nie było więc mowy, aby grać w piłkę nożną czy koszykówkę. I właśnie mniej więcej w tym czasie, w naszym kraju pojawił się unihokej. Wszyscy szybko się w tym sporcie zakochaliśmy – wspomina Krzysztof Zawadzki, który obecnie jest także trenerem i prezesem Wielkopolskiego Związku Unihokeja.
Prowadzone przez niego drużyny młodzieżowe szybko zaczęły odnosić sukcesy w kraju, zdobywając nawet medale mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. Pojawił się także zespół ligowy, ale z jego utrzymaniem były pewne problemy. – Nasi zawodnicy zaczęli pracować i to na różne zmiany. Trudno więc było zebrać większa grupę na treningu. Dlatego w pewnym momencie zrezygnowaliśmy z gry o punkty – mówi szkoleniowiec. W tym roku sytuacja się jednak zmieniła i UKS Victoria Gułtowy wróciła na ligowe parkiety.
– Z inicjatywą wyszli sami zawodnicy. To oni chcieli, aby ponownie się sprawdzić w rywalizacji z najlepszymi. Sami też uczestniczyli w zbieraniu wpisowego oraz w poszukiwaniu sponsorów. Obecnie mam w klubie ok. 30 zawodników! Na mecze jeździmy w 17-18 osób. Nie ma więc żadnych obaw, że do jakiegoś spotkania przystąpimy zdziesiątkowani. Tym bardziej, że wszyscy solidnie trenują. Nikt nie opuszcza zajęć – zapewnia Krzysztof Zawadzki. Victoria obecnie gra w I lidze, która składa się z sześciu drużyn i jest zapleczem ośmiozespołowej ekstraligi.
– Ten sezon traktujemy jako przetarcie. Zawodnicy muszą wrócić do swojej optymalnej formy, ponieważ mieli dłuższą przerwę w treningach. Mają po prostu robić postępy w grze. Ten progres jest zresztą widoczny z każdym kolejnym meczem. Gramy coraz lepiej, choć wyniki są różne. Mnie najbardziej cieszy to, że średnia wieku zespołu wynosi 21-23 lata. To z optymizmem pozwala spoglądać w przyszłość. A plany mamy konkretne. Zakładam, że w ciągu dwóch, trzech lat awansujemy do ekstraligi – mówi trener Victorii.
W obecnej I lidze grają jeszcze drużyny z Torunia, Opalenicy, Czerwieńska, Niechanowa oraz Siedlec. Victoria swoje mecze rozgrywa w Kostrzynie. – Powstała tam nowa, piękna hala, które spełnia wszelkie wymogi bezpieczeństwa. Gmina Kostrzyn nas zresztą bardzo wspiera – podkreśla Krzysztof Zawadzki. To wsparcie na pewno się przyda. Zwłaszcza po ewentualnym awansie do ekstraligi, gdzie występują m.in. zespoły z Sanoka, Nowego Targu czy Gdańska, a tak dalekiej wyjazdy na mecze na pewno odbiją się na klubowej kasie.
W Gułtowach jednocześnie trwa szkolenie młodych zawodników. W miejscowej szkole grają praktycznie wszyscy. I w regionie od wielu już lat nie mają sobie równych. – Na ten moment, z wiadomych powodów, rozgrywki Ligi Wielkopolskiej są zawieszone. Zgłosiliśmy jednak zespół juniorów młodszych do rozgrywek o mistrzostwo Polski – mówi Krzysztof Zawadzki. O tym, że szkolenie w Gułtowach stoi na bardzo wysokim poziomie może świadczyć choćby ostatnie powołanie Dominika Goździeli do reprezentacji Polski U19.
O sile klubu jeszcze do niedawna stanowiły również dziewczyny. Młodzieżowe zespoły świetnie sobie radziły w rozgrywkach ogólnopolskich. Obecnie zawodniczek nie ma jednak tyle, aby stworzyć drużynę. – Dlatego jakiś czas temu trzy nasze wychowanki trafiły do Kębłowa, gdzie mogły dalej się rozwijać. Obecnie grają zresztą w ekstralidze w Zbąszyniu, a jedna z nich 18-letnia Kamila Kotecka jest bramkarką reprezentacji Polski. Była nawet na niedawnych mistrzostwach świata, na których nasze dziewczyny zajęły najlepsze w historii, piąte miejsce – przypomina szkoleniowiec Victorii.
Jej przykład pokazuje, że unihokej może być nawet sposobem na życie. Ten sport jest zresztą wyjątkowo atrakcyjny i świetnie się go ogląda. Gra jest dynamiczna, a akcje potrafią się zmieniać jak w kalejdoskopie. Tak jak w hokeju na lodzie. – Dlatego nie mogę się doczekać, kiedy nasze mecze znowu będą mogli oglądać kibice. Liczę, że w Kostrzynie wiele osób zainteresuje się tą dyscypliną sportu. Może też pojawi się grupa młodzieży, która będzie chciała uprawiać ten widowiskowy sport – kończy Krzysztof Zawadzki.
Zdjęcia: Victoria Gułtowy Facebook