Relacje
Młodzież mamy zdolną
Młodzi reprezentanci Polski zdominowali 44. edycję międzynarodowego turnieju ITF rangi 4. Grand Prix Wojciecha Fibaka, który rozgrywany był w Centrum Tenisowym Sobota w powiecie poznańskim. Z wszystkich czterech finałów, tylko w jednym, grze pojedynczej dziewcząt zagrała zawodniczka z Belgii, zresztą o polskich korzeniach, Amelia Waligora. Do tej fazy turnieju nie udało się natomiast przebić choćby siostrze Gaela Monfilsa, Maelie. Tytuły w singlu przypadły Weronice Ewald i Szymonowi Kielanowi.
Weronika Ewald, reprezentująca JW Tennis Support Foundation pokonała w decydującym spotkaniu Amelię Waligorę 6:1, 6:4. – Najtrudniejszy mecz turnieju? Półfinał ze Słowaczką Sarą Sarinową. Z kolei w finale było trochę nerwowo w drugim secie, w którym prowadziłem 4:1 i miałam piłki, by wygrywać już różnicą czterech gemów, ale rywalka zdołała wyrównać. Na szczęście uspokoiłam głowę, wróciłam do swojego tenisa i zwyciężyłam – powiedziała zadowolona Ewald, którą Wojciech Fibak porównuję do Agnieszki Radwańskiej.
– Łatwość gry, poruszanie się, kombinacyjne akcje, podobna budowa ciała – to wszystko przypomina „Isię”. Także uderzenie z forhendu technicznie wygląda jak u Agnieszki, choć w przypadku Weroniki jest on szybszy – stwierdził najlepszy polski tenisista w historii. Bardzo zacięty był natomiast finał chłopców. 18-letni Szymon Kielan po morderczym pojedynku pokonał o dwa lata młodszego Martyna Pawelskiego 7:5, 7:6 (3). Spotkanie było rozgrywane na dużej intensywności i mogłoby być ozdobą niejednego wielkoszlemowego turnieju juniorskiego.
– Poziom sportowy wśród dziewcząt był bardzo wysoki, a w rywalizacji chłopców wręcz niebotyczny – mówi patron zawodów, który od pierwszego meczu zwrócił m.in. uwagę na Martyna Pawelskiego. Niespełna 16-letni tenisista z Zabrza podczas tegorocznych mistrzostw Polski seniorów w Bytomiu pokonał w pierwszej rundzie Michała Dembka. – Także rozstawiony z „jedynką” Szymon Kielan potwierdził nieprzeciętne umiejętności. Ten zestaw nazwisk w finale zaskoczeniem nie był – ocenił Wojciech Fibak.
– Nie dziwi mnie tak duża liczba młodych czołowych polskich tenisistów, którzy grają w Sobocie. W czasie pandemii, to jedna z nielicznych okazji, żeby móc rywalizować z zagranicznymi zawodnikami – uważa Tomasz Wiktorowski, trener tenisa, komentator sportowy, który jest także prezesem Zarządu Fundacji JW Tennis Support Foundation i wraz z innym członkiem zarządu Marcinem Matkowskim przyjechał na Grand Prix z dwójką swoich podopiecznych: Tomaszem Berkietą i Weroniką Ewald.
I dodał: – Należy także docenić obecność Wojtka Fibaka. Dla tych młodych graczy możliwość rozmowy z taką osobowością to wielka sprawa. Wojtek jest oddany tenisowi, u każdego potrafi zauważyć coś pozytywnego. Powiem inaczej, potrafi zauważyć coś interesującego. Takie spostrzeżenia uciekają często innym, nawet doświadczonym szkoleniowcom.
Wśród dziewcząt w zmaganiach w grze podwójnej wygrał duet Zuzanna Bednarz i Laura Koralik, pokonując Karolinę Mazurek i Martynę Szpakowską 7:6 (7), 6:2. Natomiast w finale debla chłopców Gabriel Matuszewski i Filip Tatera zwyciężyli parę Mikołaj Kończal i Kacper Szymkowiak 6:4, 7:5.
W tym roku Sobota była wyjątkowo gospodarzem Grand Prix Wojciecha Fibaka. Ze względu na problemy związane z koronawirusem turniej został w tym roku przeniesiony z obiektu AZS w Poznaniu właśnie do Soboty, gdzie jest więcej przestrzeni, kortów i co było równie ważne w aspekcie pogorszenia pogody można było grać w hali na takiej samej nawierzchni, jaka była na kortach zewnętrznych. W ostatnich dniach imprezy spotkania rozgrywane były właśnie pod dachem.
Należy przypomnieć, że pomysłodawcą Grand Prix w stolicy Wielkopolski był profesor Jan Fibak, którego wspierała w organizacji turnieju żona Joanna. Rodzice Wojciecha Fibaka, naszego wybitnego tenisisty, byli bardzo mocno zaangażowani w cały projekt. Prof. Fibak, znany w kraju chirurg wybrał idealny moment. Gdy syn był u szczytu sławy i miał za sobą wielkie sukcesy, jak finał Masters 1976, postanowił stworzyć zawody na wzór warszawskiego turnieju im. Bohdana Tomaszewskiego.
– Ojciec chciał pokazać, że jeśli mi się udało, to inni mogą pójść w moje ślady. 44 lat temu, w 1976 roku po raz pierwszy przebiłem się do pierwszej dziesiątki, grałem w Masters, w kilku wielkich finałach, m. in. w Monte Carlo, Toronto, Hamburgu – wspomina Wojciech Fibak początki juniorskiego turnieju, w którym kiedyś startowali późniejsi zawodowcy – m. in. Magdalena Grzybowska, Tomasz Iwański, Dawid Olejniczak czy Wojciech Kowalski. I dodaje, że po śmierci ojca mnóstwo serca w przygotowania wkładała jego mama Joanna, która zmarła w ubiegłym roku.