Relacje
Nie oddawać życia walkowerem

– Kiedyś ludzie w starszym wieku wielu rzeczy się wstydzili, bo na przykład czegoś nie wypada. Nie! U nas tego nie ma. Jeśli komuś nie robisz krzywdy, to żyj jak chcesz! Nie myśl o tym, co ludzie powiedzą, bo kiedy przyjdzie „zegarmistrz światła purpurowy”, to nie zapyta: „Co ludzie o Tobie mówili?”, tylko „Czy byłeś szczęśliwym człowiekiem?” – uważa Maja Stępień, prezeska Fundacji „Nigdy nie jest za późno” z Przeźmierowa.
Kiedy zauważyłaś, że masz w sobie żyłkę społecznika, że lubisz pomagać innym?
– Od dziecka angażowałam się w różne inicjatywy i projekty. W moim otoczeniu wszyscy doskonale wiedzieli, że można na mnie liczyć, że jest taka Maja, która zawsze coś wymyśli i, jak trzeba, to pomoże.
A dlaczego seniorzy?
– Pewne sytuacje determinuje życie. Jestem osobą, która w młodym wieku straciła tatę, a później mamę. Moje dzieci nigdy nie miały babci i dziadka z prawdziwego zdarzenia. Moich rodziców już nie było, a rodzice męża mieszkali daleko, przez co ich kontakt z wnukami nie mógł być zbyt częsty. Pamiętam, jak wszystkim nam było smutno, kiedy chłopcy pięknie recytowali w przedszkolu wiersze z okazji Dnia Babci i Dziadka, ale tych dziadków brakowało. Nie mieli też kogoś, kto by ich na co dzień rozpieszczał, bo przecież i taka jest rola dziadków. Postanowiłam więc dać im chociaż namiastkę kogoś takiego, bo zauważyłam, że to działa w dwie strony, że jest także spora grupa osób starszych, która z różnych powodów tych wnuków nie ma. To właśnie wtedy zorganizowałam akcję pod nazwą „Zaadoptujemy babcię i dziadka do kochania”.
Od tego wszystko się zaczęło?
– Zawsze miałam łatwość nawiązywania kontaktu z seniorami. Być może dlatego, że mam dużo starsze rodzeństwo i niemal zawsze obracałam się w towarzystwie osób starszych od siebie. Dzięki temu rozumiem ich problemy i dobrze się czuję w takim towarzystwie.
A skąd pomysł, by powołać do życia fundację?
– Raz w miesiącu prowadziłam zajęcia na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w gminie Tarnowo Podgórne. To był projekt pod nazwą „Piękni i zadbani w każdym wieku”. Warsztaty stawały się coraz popularniejsze i pojawiły się możliwości pozyskiwania dodatkowych środków na ich realizację. Trzeba to było jednak w jakiś sposób sformalizować. Dlatego w 2016 roku założyłam Fundację „Nigdy nie jest za późno”. Ile osób jest wokół niej skupionych? Takich stałych jest ponad setka. W ubiegłym roku we wszystkich akcjach, które zorganizowaliśmy, przewinęło się około pięciuset dziewczyn i chłopaków. Tak, nie przesłyszałeś się. Tak właśnie do siebie się zwracamy. Bo dziewczyną i chłopakiem jest się przez całe życie, nawet będąc osobą starszą, seniorem.
Czym zajmuje się Fundacja?
– Ona powstała z miłości do ludzi, z miłości do seniorów. By się nimi zaopiekować, by im powiedzieć: „Hej, twoje życie jeszcze się nie kończy”, bo na miłość, naukę i spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Wychodzę z założenia, i przekonuję swoich podopiecznych, że nie można oddawać życia walkowerem. Kiedyś ludzie w starszym wieku wielu rzeczy się wstydzili, bo na przykład czegoś nie wypada. Nie! U nas tego nie ma. Jeśli komuś nie robisz krzywdy, to żyj jak chcesz! Nie myśl o tym, co ludzie powiedzą, bo kiedy przyjdzie „zegarmistrz światła purpurowy”, to nie zapyta: „Co ludzie o Tobie mówili?”, tylko „Czy byłeś szczęśliwym człowiekiem?” Niestety, wiele osób boi się ocen. Tylko po co? Inni ludzie zawsze będą nas oceniać i przypinać łatki, więc nie przejmujmy się tym.
Na czym polegały wspomniane przez Ciebie zajęcia?
– To były warsztaty stylu i rozwoju osobistego. Było dla mnie wielką frajdą widzieć, jak przychodziły na nie zamknięte w sobie panie, a wychodziły pewne siebie kobiety. Zależało mi na tym, aby każda z naszych podopiecznych zaakceptowała siebie taką jaka jest, zobaczyła w sobie to co najlepsze. Bo dopiero wtedy, gdy dasz sobie na to przyzwolenie, stajesz się piękna. To piękno to nie jest ładna buzia czy dobry ciuch, tylko to co się ma w środku, w sercu. To co nosisz w sobie, i to czym chcesz się podzielić z innymi. W przyszłym roku będziemy obchodzić okrągłą rocznicę powstania Fundacji i marzę o tym, aby zorganizować specjalny pokaz mody z wszystkimi dotychczasowymi uczestnikami tych warsztatów, by ponownie mogli się poczuć jak prawdziwe królowe i królowie.
Jak wyciągasz z nich to co najlepsze?
– Organizując spotkania z różnymi specjalistami – trenerem rozwoju osobistego, fizjoterapeutą, wizażystką, dietetykiem, stylistą, instruktorem jogi, a nawet seksuologiem, bo przecież ten temat dla ludzi w starszym wieku także jest bardzo istotny. Całość kończy profesjonalna sesja zdjęciowa, która pokazuje metamorfozę tych osób. Zwłaszcza tę mentalną.
Osoby, które uczestniczą w programie tę pewność siebie przekładają na codzienne życie?
– Oczywiście! Widać to na przykład w ich ubiorze czy fryzurach. Nie tak dawno grupa dziewczyn, najstarsza w wieku 90 lat, pojechała na wycieczkę do Egiptu. A dlaczego nie? Nie ma w tym nic złego, że czasami myśli się o sobie. Nie trzeba być non stop dla dzieci, dla wnuków. I to wcale nie jest egoizm. Czasami trzeba zrobić coś dla siebie. Nie tak dawno usłyszałam od jednej z osób, że dzięki nam po raz pierwszy była w restauracji, że po raz pierwszy obsługiwał ją kelner. To sytuacje łamiące serce, ale z drugiej strony mam tę radość, że wspólnie potrafiliśmy coś zmienić. Że po latach bycia dla innych, wielu naszych podopiecznych zobaczyło i poczuło, że można żyć inaczej.
Maja Stępień nie tak dawno odebrała Nagrodę Starosty Poznańskiego w kategorii “organizacje pozarządowe”
Pewnie ważną rolę w takiej przemianie odgrywa rozmowa…
– Dlatego współpracujemy z psychologiem. Czasami to trudne spotkania. Jego uczestnicy niekiedy mówią o sytuacjach, które trzymali w sobie przez całe życie. Często płaczą… Dobrze, że coraz więcej mówi się o zdrowiu psychicznym, o tym, jak sobie radzić z emocjami. Każda choroba, moim zdaniem, to jakaś nieprzepracowana emocja. Nasi podopieczni nie boją się już korzystać z porad psychologa. Przestają się go bać. Dużo rozmawiają. Na przykład o tym, jak sobie poradzić w trudnych chwilach, choćby takich jak strata kogoś bliskiego. Uczymy, jak wzajemnie sobie pomagać, gdy nasz świat się wali. Sama doskonale pamiętam, jak mamie trudno było sobie poradzić z żałobą po stracie taty. Tak na marginesie, to ta Fundacja jest w pewnym sensie hołdem dla moich rodziców.
Co jeszcze organizujecie?
– Mamy na przykład Akademię Starszych Orłów. To międzypokoleniowe praktyczne warsztaty z zakresu bezpieczeństwa w sieci, podstaw obsługi komputera czy znajomości i wykorzystywania telefonów komórkowych, w tym do robienia fajnych zdjęć czy nagrywania filmików z wakacji. I wielu z nich korzysta z tego na co dzień. Niektórzy nawet płacą telefonami w sklepach. Po takich zajęciach nie boją się już też internetu. Widzą, że to może być dla nich okno na świat. Skupiają się na tym co tu i teraz. Nie myślą tylko w kategoriach: „A kiedyś to było…”. Oczywiście trzeba pielęgnować to, co było w naszym życiu dobre, ale nie można żyć przeszłością.
Czyli Waszych podopiecznych nikt metodą „na wnuczka” nie oszuka?
– Prowadzimy zajęcia z manipulacji, by nasze dziewczyny i chłopaki byli świadomi swoich praw. Tłumaczymy, by nie kierować się zasadą „lepiej nie wiedzieć”. Nie, trzeba wiedzieć, aby sobie w określonej sytuacji poradzić. Mieliśmy też na przykład zajęcia z ratownikiem medycznym. Uczył, jak się zachować w sytuacji, kiedy ktoś potrzebuje pomocy. My zresztą, jako Fundacja, prowadzimy również zajęcia z młodzieżą i dzięki temu dość często realizujemy różnego rodzaju aktywności międzypokoleniowe. Takie spotkania obu stronom wiele dają i wiele uczą.
A aktywności fizyczne?
– Mamy zajęcia Activ Dance. Tworzymy formację taneczną, w której każdy ma swój układ. Nie skłamię, jeśli powiem, że gdziekolwiek się pojawimy, to robimy furorę. Na Targach Viva Seniorzy rozruszaliśmy całą salę. To było prawdziwe show. Te zajęcia to rzeczywiście petarda, bo to nie tylko taniec, ale także radość i spotkanie z drugim człowiekiem. To też doskonałe ćwiczenie pamięci, aby umiejętnie wykonać wszystkie sekwencje. Na koniec warsztatów organizujemy bal, taki nasz „Taniec z Gwiazdami”. I tam to dopiero jest bosko…
Z tego co mówisz wynika, że senior to obecnie zupełnie inna osoba niż, dajmy na to, jeszcze dziesięć lat temu.
– Z dumą obserwuję przemianę mentalności i zachowania osób starszych. Jestem też ich wielką orędowniczką, bo nie zapominajmy, że każdy z nas będzie kiedyś seniorem. Dzisiaj osoby po 70. to nie są ludzie, którzy tylko przesiadują przed telewizorem i rzadko wychodzą z domu. Kobiety w tym wieku potrafią wyglądać pięknie. Mają też ku temu możliwości. Obecnie nikogo już nie dziwi, że osoba dojrzała kupuje ubrania w sklepie dla młodzieży. Zmieniła się moda i sposób postrzegania seniorów. Zmienia się też ich podejście. Mówię to jednak na podstawie tego, co widzę na swoim podwórku, w gminie Tarnowo Podgórne, a także w Poznaniu czy w powiecie poznańskim. Czy tak jest wszędzie? Nie wiem. Czasami otrzymuję wiadomości typu: „Przyjedźcie do nas, bo u nas czegoś takiego nie ma”.
Co byś takiej osobie odpowiedziała? Jaką dałabyś radę takiemu seniorowi?
– By działać i nie patrzeć na swój wiek. By podejść do siebie i innych z ciekawością. U nas wyznajemy zasadę, że aby kogoś poznać, trzeba dać mu szansę. Nie oceniamy. Od razu też założyłam, że w swoim gronie nie poruszamy drażliwych tematów. Nie ma mowy o polityce czy religii. Bo po co? Żyjmy i dajmy żyć innym.
Rozmawiał Tomasz Sikorski
- Piotr Piosik
zdjęcia: Fundacja “Nigdy nie jest za późno”