Relacje
Nowy prezes mówi o LKTS
– O tym, ile znaczy Luboń na mapie tenisa stołowego w naszym kraju najlepiej świadczy to, że to właśnie tam działa ośrodek szkoleniowy Polskiego Związku Tenisa Stołowego, skupiający najzdolniejszą młodzież z całego województwa. Takich ośrodków jest w Polsce tylko osiem – mówi Tadeusz Nowak, nowy prezes Lubońskiego Klubu Tenisa Stołowego.
Pod koniec ubiegłego roku został Pan nowym prezes klubu z Lubonia. Co skłoniło Pana do podjęcia się tej funkcji? Do tej pory był Pan bowiem kojarzony przede wszystkim z pracą w Stelli Gniezno?
Trudno, aby było inaczej, skoro spędziłem tam 37 lat. W Gnieźnie byłem trenerem i członkiem zarządu klubu. W ostatnim czasie coraz więcej miałem jednak wspólnego z Luboniem. Głównie z racji tego, że powstał tam ośrodek szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego, w którym od półtora roku jestem trenerem. A co do samego stanowiska prezesa LKTS, to zaproponowano mi je po tym, jak dotychczasowy szef klubu, Mariusz Pyśk uznał, że ze względu na swoje obowiązki służbowe nie jest już w stanie angażować się w życie klubu tak jak dotychczas. A, że mniej więcej w tym samym czasie definitywnie zakończyłem swoją przygodę ze Stellą, to się zgodziłem. Nie bez znaczenia było też to, że na co dzień mieszkam w Poznaniu i choćby ze względów logistycznych łatwiej mi jest skupić się na pracy w Luboniu.
Swego czasu prowadzona przez Pana Stella była najlepszym klubem w Wielkopolsce, teraz jej miejsce zajął LKTS Luboń…
Nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. To zdecydowanie najmocniejszy ośrodek tenisa stołowego w całym regionie. Nie tylko pod względem sportowym, ale też organizacyjnym. Na wynik sportowy duży wpływ ma to, że dzięki swojemu sponsorowi – firmie Luvena, klub ma do dyspozycji, i to bez żadnych ograniczeń, salę do treningów. Dodajmy salę nowoczesną, w której podczas zajęć można rozstawić nawet dziewięć stołów. Mając takie możliwości staramy się maksymalnie wykorzystywać czas na treningi.
I efekty tego są widoczne, bo pierwsza drużyna kobiet od kilku sezonów z powodzeniem gra w I lidze. To szczyt jej możliwości, czy też macie większe ambicje?
Pewnie, że chcielibyśmy, tak jak kiedyś Stella Gniezno, awansować do ekstraklasy. I sportowo pewnie byłoby na to nas stać. Wiadomo jednak, że taki awans musiałby iść w parze z pozyskaniem odpowiednich środków finansowych.
Prezes Tadeusz Nowak (pierwszy z prawej) z juniorami LKTS Luveny oraz szkoleniowcami tego klubu
Czy posiadanie mocnego zespołu ligowego jest konieczne, by klub odpowiednio funkcjonował?
Pod wieloma względami tak. Jest większa rywalizacja w samym klubie, a do tego zawodnicy grają z najlepszymi. Dzięki temu mają możliwość systematycznego podnoszenia swoich umiejętności i nie muszą przenosić się do innych klubów. A tak było choćby w przypadku Patryka Pyśka, który jest wychowankiem LKTS, ale już jakiś czas temu trafił do bardzo mocnego klubu z Grodziska Mazowieckiego, gdzie świetnie się zresztą rozwija.
Wy jednak stawiacie przede wszystkim na drużynę kobiet.
W przypadku dziewczyn ten rozwój sportowy jest nieco łatwiejszy, ponieważ one na co dzień mogą trenować ze… swoimi rówieśnikami, którzy zawsze są dla nich wymagającymi sparingpartnerami.
Ilu zawodników obecnie gra w Luboniu?
Mamy ich podzielonych na trzy grupy. W tej zaawansowanej, jest 18 zawodniczek i zawodników. Część z nich trenuje dwa razy dziennie. Do tego dochodzą weekendowe mecze w różnych ligach i turnieje indywidualne. Jest to więc spory wysiłek. Mamy też grupy naborową oraz amatorską. Do tego w Luboniu prowadzimy, wspomniany już przeze mnie, ośrodek szkoleniowy Polskiego Związku Tenisa Stołowego, skupiający najzdolniejszą młodzież z całego województwa, a nawet z odleglejszych miejscowości. Takich ośrodków jest w Polsce tylko osiem. To też pokazuje, że Luboń liczy się na mapie tenisa stołowego w naszym kraju.
Młodzież chce uprawiać ten sport?
Pod względem masowości to druga po piłce nożnej najchętniej uprawiana dyscyplina sportu w naszym kraju. W Polsce mamy aż 665 klubów. W samej Wielkopolsce jest ich 71. W regionie licencjonowanych zawodników mamy ponad 1200. To świadczy o tym, że chętnych do gry nie brakuje.
Mimo to tenisa stołowego w mediach brakuje. Dlaczego tak się dzieje?
Mamy tego świadomość. Mówię mamy, ponieważ jestem także prezesem Wielkopolskiego Związku Tenisa Stołowego i członkiem zarządu Polskiego Związku Tenisa Stołowego. Staramy się to zmienić, choćby poprzez takie akcje jak Pingpongowy PGE Narodowy, gdzie z udziałem najlepszych zawodników, popularyzujemy nasz sport. Czego nam brakuje? Gwiazdy dużego formatu. Takiej jak Iga Świątek w przypadku tenisa. Kiedyś twarzą naszej dyscypliny był Andrzej Grubba, który został nawet najlepszym polskim sportowcem. Starsi kibice na pewno pamiętają, jak w telewizji transmitowane były mecze Ligi Mistrzów z jego udziałem. W poznańskiej Arenie na Andrzeja Grubbę przyszło sześć tysięcy widzów!
LKTS Luvena Luboń poprzedni sezon I ligi zakończyła na siódmym miejscu (fot. 2x LKTS Facebook)
Obecnie Polacy nie liczą się w walce o największe laury?
Li Qian jest mistrzynią Europy, choć już samo jej nazwisko wskazuje, że to naturalizowana Polka. To wiele mówi o tym, jaką pozycję mają Chińczycy w naszej dyscyplinie sportu. Za ich nieosiągalnym dla innych poziomem sportowym idą jednak ogromne nakłady finansowe. Ich zawodników wspierają nawet naukowcy. W Chinach tenis stołowy jest sportem narodowym. Tak jak u nas w reklamach występuje Robert Lewandowski, tak tam można w nich zobaczyć tenisistów stołowych. W ostatnim czasie rękawice starają się im rzucić Japończycy, którzy też nie szczędzą pieniędzy na tenis stołowy i stają się coraz mocniejsi. Dla nas to nie jest dobra wiadomość, bo to oznacza, że kolejny kraj ucieka Europejczykom pod względem sportowym.
Wróćmy jednak na krajowe podwórku. Obecnie twarzą LKTS jest 17-letnia Zuzanna Sułek, która od pewnego czasu należy do czołowych zawodniczek w Polsce w swoich kategoriach wiekowych. Są w klubie inni, równie utalentowani gracze?
Mamy cała grupę zdolnych zawodniczek i zawodników. Wspomniana Zuzanna Sułek obecnie jest po operacji kolana i przez pewien czas nie będzie mogła jeszcze grać. Jej miejsce w I-ligowym zespole z powodzeniem zajęła jej rówieśniczka Natalia Piechota, która w ostatnim czasie zrobiła wręcz ogromne postępy. Ich sportowa rywalizacja powinna przynieść tylko same pozytywy. Świetnie rozwija się również Natasza Adamczyk. To 10-latka, ale już zdążyła zadebiutować w I lidze. Oczywiście na regularne występy na tym poziomie jest jeszcze za wcześnie, ale to dziewczyna, która mnóstwo trenuje, jest pracowita i jestem przekonany, że wkrótce jej nazwisko będzie coś znaczyć, nawet na arenie krajowej. Mamy też kilku ciekawych zawodników, takich jak Damian Pyśk czy Kamil Kostyk. Wszyscy oni powinni robić systematyczne postępy.
Rozmawiał Tomasz Sikorski