Relacje
Pożegnanie Unii z pucharem
Piłkarze ze Swarzędza pożegnali się z rozgrywkami o Puchar Polski. W meczu 1/4 strefy poznańskiej IV-ligowa Unia przegrała na własnym boisku 1:3 z Mieszkiem Gniezno. – Długimi fragmentami widać było, że rywale na co dzień grają o klasę wyżej, ale w pewnym momencie mocno ich postraszyliśmy. Cóż, możemy tylko żałować, że w samej końcówce straciliśmy dwa gole i nie doprowadziliśmy do serii rzutów karnych – podsumował wydarzenia na boisku Patryk Kniat, trener ekipy z powiatu poznańskiego.
Szkoleniowiec “Dumy Swarzędza” większość meczu oglądał z wysokości trybun, po tym jak został ukarany przez arbitra. – Powiedziałem tylko “brawo sędzia”. Nie wiem, czy to jest aż tak poważne wykroczenie, aby trzeba mnie było wyrzucać z ławki rezerwowych – ocenił sytuację Patryk Kniat, który ostatni mecz ligowy także musiał oglądać z trybun. – To była kara za moje zachowanie w Skalmierzycach. Tam rzeczywiście na nią zasłużyłem – dodał. Trener Unii już po spotkaniu miał zastrzeżenia do pracy sędziego.
– W moim odczuciu rzutu karnego dla rywali nie było, a gol na 2:1 padł z ewidentnego spalonego – stwierdził. Jedenastkę arbiter podyktował po kwadransie gry, już przy stanie 1:0 dla III-ligowca z Gniezna. Wcześniej bowiem do siatki trafił Mateusz Molewski. Ten sam zawodnik rzutu karnego jednak nie wykorzystał. Unia do remisu doprowadziła dopiero w 75 minucie, kiedy to precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Paweł Koralewski.
I kiedy wydawało się, że do wyłonienia półfinalisty potrzebne będą jedenastki, gola dla Mieszka zdobył Adam Konieczny. Wynik spotkania, już w doliczonym czasie gry, ustalił Mateusz Molewski, który jeszcze nie tak dawno strzelał bramki dla Unii. – W Swarzędzu spędziłem kilka sezonów i bardzo mi zależało, aby pokazać się tutaj z jak najlepszej strony. Swój występ oceniał pozytywnie, choć nie ukrywam, że bardziej byłbym zadowolony gdybym wykorzystał rzut karny i kończył spotkanie z hat trickiem – stwierdził zawodnik.
Unia w środowym meczu z Mieszkiem musiała sobie radzić bez Krystiana Antczaka, który w ostatnim meczu ligowym z LKS Gołuchów doznał bardzo poważnej kontuzji. – Ma połamaną kość strzałkową i zerwane wszystkie możliwe więzadła w stawie skokowym. Na szczęście, udało się go oddać w dobre ręce, bo doktora reprezentacji Polski, Jacka Jaroszewskiego, który dzisiaj go operował w Warszawie. Teraz naszego zawodnika czeka bardzo długa rehabilitacja i walka o powrót do zdrowia – powiedział szkoleniowiec Unii Swarzędz.