W mediach o nas
Przybyło 2 mln pasażerów (25.06.2019)
Pasażerowie zaakceptowali Poznańską Kolej Metropolitalną. To głównie dzięki uruchomieniu dodatkowych kursów na liniach do Jarocina i Nowego Tomyśla, Wągrowca i Grodziska Wlkp., a także do Swarzędza aż o 2 mln wzrosła liczba podróżnych. Największy wzrost odnotowano na odcinku do Swarzędza – aż o 36 proc.
Poznańska Kolej Metropolitalna ruszyła 10 czerwca 2018 r. Na początek wybrano cztery linie kolejowe wychodzące ze stolicy Wielkopolski, gdzie aktualnie nie ma żadnych remontów: to zelektryfikowane trasy do Jarocina i Nowego Tomyśla oraz odcinki do Wągrowca i Grodziska Wlkp, gdzie kursują spalinowe szynobusy. Dodatkowo we wrześniu do projektu dołączył Swarzędz, który nie chciał czekać na zakończenie modernizacji linii do Warszawy. Schemat działania PKM jest prosty – w godzinach szczytu pociągi jadą co 30 minut, a poza nimi co godzinę. Wyjątkiem jest linia do Grodziska, gdzie przez ograniczenia przepustowości na węźle Luboń na razie szynobusy kursują rzadziej.
Po uruchomieniu pociągów w barwach PKM zdecydowanie wzrosła liczba pasażerów. Już podsumowanie 2018 r. wskazuje, że Koleje Wielkopolskie, które obsługują PKM, przewiozły 11 mln pasażerów, czyli aż o 2 mln więcej niż w 2017 r. A konkretny bilans na rok PKM wskazuje, że każda z czterech linii odnotowała większą liczbę pasażerów. – Nie ulega wątpliwości, że uruchomienie połączeń w ramach PKM miało bezpośredni wpływ na rosnącą popularność transportu kolejowego. Na każdym z tych odcinków odnotowaliśmy wzrost liczby przewożonych pasażerów: do Grodziska Wlkp. o 9 proc., do Jarocina o 10 proc., do Nowego Tomyśla o 14 proc., do Wągrowca o 17 proc., a do Swarzędza aż o 36 proc. – wylicza Beata Wagner z Wydziału Handlu i Marketingu Kolei Wielkopolskich.
Ten projekt nie udałby się bez finansowego wsparcia samorządów. Oprócz wojewódzkiego pieniądze dokłada miasto Poznań (rocznie 3 mln zł), powiat poznański (1,5 mln zł), a także gminy, przez które przejeżdżają pociągi pod barwą PKM. One płacą od 100 do 240 tys. zł rocznie. Niestety, PKM nie może się rozwijać tak szybko, jakby chcieli podróżni. Jeden powód to remonty na liniach do Szczecina, Wrocławia i Piły, a drugi to problemy z taborem. W efekcie w godzinach szczytu w wagonach panuje ogromny tłok. – Wiemy, że w pociągach z logo PKM w godzinach szczytu brakuje miejsc, że potrzebne są nowe składy. Obecnie województwo wielkopolskie, które pełni rolę organizatora PKM, czeka na zamówiony tabor, ale niestety, dostawy się opóźniają – przyznaje Jan Grabkowski, starosta poznański.
Bydgoska Pesa spóźnia się z dostawą 10 elektrycznych pociągów nowej generacji Elf 2, które mają jeździć 160 km na godz. Spółka wygrała także przetarg na dostawę czterech pociągów spalinowych. Ale na początku roku zrezygnowała z kontraktu. Tym samym samorząd wojewódzki został zmuszony do dzierżawy czterech dwuczłonowych spalinowych zespołów trakcyjnych. Pojazdy dostarczyła Arriva RP za łączną kwotę ok. 6 mln zł. Jeżdżą one na liniach niezelektryfikowanych, m.in. do Wolsztyna i Wągrowca. – Z punktu widzenia samorządowego to spory wydatek, ale nie mamy wyjścia. Jeśli nie chcemy pasażerów zniechęcić do Poznańskiej Kolei Metropolitalnej, to musimy decydować się na doraźne rozwiązania – tłumaczył dzierżawę Wojciech Jankowiak, wicemarszałek woj. wielkopolskiego.
Na szczęście w lutym tego roku podpisana została kolejna umowa na dostawę pięciu nowych, pięcioczłonowych elektrycznych zespołów trakcyjnych serii Elf 2. Nowe pojazdy kursować będą na linii Opalenica – Poznań – Września. Niestety, poczekamy na nie do 2020 r.
Gazeta Wyborcza Poznań