MenuMenu główne
Powiat Poznański



Relacje

Zaczęło się, bo nie było hali…

zawodnicy UKS Gułtowy pozujący do zdjęcia

Gułtowy to mała miejscowość w gminie Kostrzyn. Mieszka tam około tysiąc osób i niemal wszyscy żyją unihokejem. Młodzież z miejscowego Uczniowskiego Klubu Sportowego regularnie sięga po medale mistrzostw Polski.

Wszystko zaczęło się w latach 90-tych. – W naszej szkole nie mieliśmy wówczas nawet hali i lekcje wychowania fizycznego prowadziliśmy w małych holu. Takim 6 na 12 metrów. Okna były tam niezabezpieczone, a lampy wisiały nisko. Nie było więc mowy, aby grać w piłkę nożną czy koszykówkę. I właśnie mniej więcej w tym czasie, w naszym kraju pojawił się unihokej – wspomina Krzysztof Zawadzki, który w Gułtowach jest prawdziwą unihokejową alfą i omegą. To on trenuje młodzież, prowadzi klub, a do tego jest prezesem Wielkopolskiego Związku Unihokeja.

Ta dyscyplina sportu powstała w połowie lat 50-tych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych. W Europie, na początku przede wszystkim w Szwecji, zaczęto w nią grać kilka lat później. I to właśnie w Skandynawii jest ten sport najbardziej popularny. To nie dziwi, bo w tym regionie naszego kontynentu króluje również hokej na lodzie. W Gułtowach unihokej szybko przypadł do gustu młodzieży. – To było prawdziwe szaleństwo. Grali wszyscy, bez względu na wiek i płeć. Nasz hol w szkole był wręcz oblężony – wspomina z uśmiechem Krzysztof Zawadzki.

Teraz w miejscowej Szkole Podstawowej jest już hala i można tam grać także w inne dyscypliny sportu. Unihokej nadal jednak nie ma konkurencji. I to się przekłada na wyniki. – W Wielkopolsce mamy bardzo mocną pozycję. Zdobywaliśmy też medale mistrzostw Polski. Ostatni, w ubiegłym roku w kategorii młodzików. Swego czasu na podium stawali także nasi juniorzy starsi i juniorzy młodsi. Można więc powiedzieć, że cały czas jesteśmy na topie. Zdarzały się sytuacje, że drużyny przeciwne chciały nam oddawać mecze walkowerem, bo bały się wysokiej przegranej – wspomina szkoleniowiec.

A stworzenie drużyny w Gułtowach wcale nie jest takie proste. – Naszym największym problemem jest mała liczba uczniów. W tej chwili, po zlikwidowaniu gimnazjum, mamy w szkole podstawowej 138 dzieci. W tym jest także zerówka. Z takiej grupy trudno utworzyć zespół z danego rocznika. Nam cały czas to się udaje. W tym roku do ligi wielkopolskiej zgłosiliśmy ekipy młodzików oraz juniorów młodszych. Ci drudzy zagrają także na arenie ogólnopolskiej – wylicza Krzysztof Zawadzki. Swego czasu w Gułtowach działała również, i to bardzo prężnie, drużyna seniorów. – Teraz nie dajemy już rady. Mam w klubie ok. dwudziestu zawodników, ale oni pracują na różne zmiany i trudno jest ich wszystkich zebrać na treningu – dodaje.

W Gułtowach wychowano też reprezentantów Polski. Jednym z nich jest Bartosz Burek, który wielokrotnie grał z orzełkiem na piersi, a obecnie działa w klubie. Kolejny przykład to 17-letnia Kamila Kostecka. – Jej jednak, kiedy skończyła wiek juniora młodszego, pozwoliłem odejść do klubu ze Zbąszynia. Dzięki temu gra tam teraz w ekstraklasie i została powołana do reprezentacji – mówi Krzysztof Zawadzki. Następnym wychowankiem klubu, który ma szasnę zrobić karierę jest 13-letni obecnie Sebastian Augustynek, który praktyczne z każdego turnieju przywozi nagrodę dla króla strzelców.

– Najważniejsze, że młodzież chce grać. Jest nas mało, ale wszyscy są mocno zaangażowani w to, co robią. Na treningach mam stuprocentową frekwencję. Swoich podopiecznych uczę, że najważniejsza jest gra w duchu fair play. I oni tak grają. Unihokej to zresztą bardzo bezpieczny sport. A przy tym bardzo szybki i widowiskowy. Było wiele meczów, gdy w ostatnich sekundach potrafiliśmy zdobywać gole na wagę zwycięstwa. Takich chwil się nie zapomina – zapewnia Krzysztof Zawadzki, dzięki któremu unihokej w Gułtowach cały czas trzyma się bardzo mocno.

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 2 stycznia 2020