MenuMenu główne
Powiat Poznański
Logo zbiórki dla powodzianNapis opłaty urzędowe on lineLink do youtube



Relacje

Zaczęło się, bo nie było hali…

zawodnicy UKS Gułtowy pozujący do zdjęcia

Gułtowy to mała miejscowość w gminie Kostrzyn. Mieszka tam około tysiąc osób i niemal wszyscy żyją unihokejem. Młodzież z miejscowego Uczniowskiego Klubu Sportowego regularnie sięga po medale mistrzostw Polski.

Wszystko zaczęło się w latach 90-tych. – W naszej szkole nie mieliśmy wówczas nawet hali i lekcje wychowania fizycznego prowadziliśmy w małych holu. Takim 6 na 12 metrów. Okna były tam niezabezpieczone, a lampy wisiały nisko. Nie było więc mowy, aby grać w piłkę nożną czy koszykówkę. I właśnie mniej więcej w tym czasie, w naszym kraju pojawił się unihokej – wspomina Krzysztof Zawadzki, który w Gułtowach jest prawdziwą unihokejową alfą i omegą. To on trenuje młodzież, prowadzi klub, a do tego jest prezesem Wielkopolskiego Związku Unihokeja.

Ta dyscyplina sportu powstała w połowie lat 50-tych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych. W Europie, na początku przede wszystkim w Szwecji, zaczęto w nią grać kilka lat później. I to właśnie w Skandynawii jest ten sport najbardziej popularny. To nie dziwi, bo w tym regionie naszego kontynentu króluje również hokej na lodzie. W Gułtowach unihokej szybko przypadł do gustu młodzieży. – To było prawdziwe szaleństwo. Grali wszyscy, bez względu na wiek i płeć. Nasz hol w szkole był wręcz oblężony – wspomina z uśmiechem Krzysztof Zawadzki.

Teraz w miejscowej Szkole Podstawowej jest już hala i można tam grać także w inne dyscypliny sportu. Unihokej nadal jednak nie ma konkurencji. I to się przekłada na wyniki. – W Wielkopolsce mamy bardzo mocną pozycję. Zdobywaliśmy też medale mistrzostw Polski. Ostatni, w ubiegłym roku w kategorii młodzików. Swego czasu na podium stawali także nasi juniorzy starsi i juniorzy młodsi. Można więc powiedzieć, że cały czas jesteśmy na topie. Zdarzały się sytuacje, że drużyny przeciwne chciały nam oddawać mecze walkowerem, bo bały się wysokiej przegranej – wspomina szkoleniowiec.

A stworzenie drużyny w Gułtowach wcale nie jest takie proste. – Naszym największym problemem jest mała liczba uczniów. W tej chwili, po zlikwidowaniu gimnazjum, mamy w szkole podstawowej 138 dzieci. W tym jest także zerówka. Z takiej grupy trudno utworzyć zespół z danego rocznika. Nam cały czas to się udaje. W tym roku do ligi wielkopolskiej zgłosiliśmy ekipy młodzików oraz juniorów młodszych. Ci drudzy zagrają także na arenie ogólnopolskiej – wylicza Krzysztof Zawadzki. Swego czasu w Gułtowach działała również, i to bardzo prężnie, drużyna seniorów. – Teraz nie dajemy już rady. Mam w klubie ok. dwudziestu zawodników, ale oni pracują na różne zmiany i trudno jest ich wszystkich zebrać na treningu – dodaje.

W Gułtowach wychowano też reprezentantów Polski. Jednym z nich jest Bartosz Burek, który wielokrotnie grał z orzełkiem na piersi, a obecnie działa w klubie. Kolejny przykład to 17-letnia Kamila Kostecka. – Jej jednak, kiedy skończyła wiek juniora młodszego, pozwoliłem odejść do klubu ze Zbąszynia. Dzięki temu gra tam teraz w ekstraklasie i została powołana do reprezentacji – mówi Krzysztof Zawadzki. Następnym wychowankiem klubu, który ma szasnę zrobić karierę jest 13-letni obecnie Sebastian Augustynek, który praktyczne z każdego turnieju przywozi nagrodę dla króla strzelców.

– Najważniejsze, że młodzież chce grać. Jest nas mało, ale wszyscy są mocno zaangażowani w to, co robią. Na treningach mam stuprocentową frekwencję. Swoich podopiecznych uczę, że najważniejsza jest gra w duchu fair play. I oni tak grają. Unihokej to zresztą bardzo bezpieczny sport. A przy tym bardzo szybki i widowiskowy. Było wiele meczów, gdy w ostatnich sekundach potrafiliśmy zdobywać gole na wagę zwycięstwa. Takich chwil się nie zapomina – zapewnia Krzysztof Zawadzki, dzięki któremu unihokej w Gułtowach cały czas trzyma się bardzo mocno.

Redaktor: Tomasz Sikorski
Opublikowano: 2 stycznia 2020